Całą ciążę nosisz pod sercem maleńkiego i, przede wszystkim, zdrowego człowieczka. Kiedy po wielu trudach wydajesz go na świat, jesteś zachwycona, bo Twoje dzieciątko jest idealne w każdym calu. Zmienia się z dnia na dzień, nabierając coraz więcej doświadczenia oraz nowych umiejętności, którymi chwali się wszystkim dookoła. Nagle jedna chwila sprawia, że Twój maluszek traci zdrowie, stając się naznaczonym do końca życia. Kogo będziesz za to winić?
Isobel nie zaszczepiła dzieci, ponieważ boi się poszczepiennych przypadków autyzmu, o jakich było dość głośno. Przez wiele lat niemal zapomina o tym, dopóki jej nastoletniej córki nie dopada odra. Nie działoby się nic wielkiego, gdyby nie fakt, iż w owej chwili znajdują się oni na wakacjach, na jakich przebywa także córka Bena, wieloletniego przyjaciela, która zaraża się chorobą, w wyniku czego traci słuch. Po której stronie staną przyjaciele? Czy można winić o to jakąkolwiek osobę?
Generalnie cała historia, jaką stworzyła Lizzie Enfield, jest ciekawie przedstawiona i dość porywająca, jednak po tej książce pozostanie mi pewien niesmak. Nie przyjmuję takiego zakończenia do wiadomości - domyślam się, kto stoi za całą sytuacją, która występuje w ostatnim rozdziale, jednak nie mogę przeżyć tego, iż nie mam pojęcia, jak tak naprawdę skończył się ów incydent. Nie jestem z tych czytelników, którzy lubią się domyślać, bo zawsze muszę wiedzieć na czym stoję. Przez to sama książka wydaje mi się niekompletna, a ja czuję się oszukana. Tak, jak Isobel oszukiwała swojego męża, Ben żonę, Isobel i Ben ludzi dookoła, a na koniec Maggie zagrała wszystkim na nosie.
Isobel nie zaszczepiła dzieci, ponieważ boi się poszczepiennych przypadków autyzmu, o jakich było dość głośno. Przez wiele lat niemal zapomina o tym, dopóki jej nastoletniej córki nie dopada odra. Nie działoby się nic wielkiego, gdyby nie fakt, iż w owej chwili znajdują się oni na wakacjach, na jakich przebywa także córka Bena, wieloletniego przyjaciela, która zaraża się chorobą, w wyniku czego traci słuch. Po której stronie staną przyjaciele? Czy można winić o to jakąkolwiek osobę?
Odkąd jestem mamą, jeszcze mocniej przeżywam wszelakie doniesienia dotyczące chorób czy krzywd wyrządzanych dzieciom. Niekiedy nawet nie chcę wyobrażać sobie bólu, jaki muszą przeżywać zarówno owe maluchy, jak i ich rodzice. W przypadku tej historii potrafię zrozumieć obie strony - Isobel, przepełnioną obawami, którą nagle wszyscy zaczęli obarczać winą, jakby dopuściła się zbrodni, robiąc to umyślnie. Jak również Maggie i Bena, rodziców pragnących wszystkiego, co najlepsze dla swojej córeczki, która nagle traci poważną cząstkę siebie. W takich przypadkach nie powinno się jednoznacznie oceniać nikogo, bo punkt widzenia zależy od punktu siedzenia...
Generalnie cała historia, jaką stworzyła Lizzie Enfield, jest ciekawie przedstawiona i dość porywająca, jednak po tej książce pozostanie mi pewien niesmak. Nie przyjmuję takiego zakończenia do wiadomości - domyślam się, kto stoi za całą sytuacją, która występuje w ostatnim rozdziale, jednak nie mogę przeżyć tego, iż nie mam pojęcia, jak tak naprawdę skończył się ów incydent. Nie jestem z tych czytelników, którzy lubią się domyślać, bo zawsze muszę wiedzieć na czym stoję. Przez to sama książka wydaje mi się niekompletna, a ja czuję się oszukana. Tak, jak Isobel oszukiwała swojego męża, Ben żonę, Isobel i Ben ludzi dookoła, a na koniec Maggie zagrała wszystkim na nosie.
Od zawsze byłam za szczepieniami, gdyż wszyscy dookoła byli szczepieni, bo tak przecież trzeba, wszak w naszym kraju jest to obowiązkowe (w przeciwieństwie do innych państw, gdzie rodzice mają wybór). Nigdy nawet nie interesowałam się tematyką szczepień, bo po co? Usłużnie poszłam na pierwsze szczepienie ze swoim dzieckiem, wiedząc, iż po nim może on dostać gorączki. To, co przeżyłam wraz z mężem, nie wspominając o moim malutkim synku, przeszło nasze najśmielsze oczekiwania, a teraz wiem, że mogło być dużo gorzej... Nie będę zagłębiać się w szczegóły, ale od tej pory dużo ostrożniej podchodzę do owej tematyki. Staram się wybierać najlepsze opcje, najbardziej dopasowane do potrzeb dziecka, co polecam wszystkim rodzicom, bo jego dobro powinno stać na pierwszym miejscu.
Nie lubię, kiedy ludziom cokolwiek się narzuca. Wychodzę z założenia, że każdy rodzic chce dla swojego dziecka jak najlepiej (chociaż czasami wydaje mi się, iż to mylne założenie), dlatego każdy powinien mieć prawo wyboru, a przynajmniej możliwość podzielenia się swoimi wątpliwościami oraz uzyskania rzetelnej i prawdziwej wiedzy ze strony specjalisty. Polska służba zdrowia kuleje, o czym można dowiedzieć się chociażby z lektury Małych bogów Pawła Reszki, a szczególnie własnych doświadczeń. W odniesieniu do szczepień - często rodzice nawet nie wiedzą, na co danego dnia szczepią dziecko, bo a) kompletnie ich to nie interesuje i chcą mieć ten stres za sobą, b) lekarze nie udostępniają rodzicom ulotki szczepionki, na której czarno na białym wypisane są sytuacje, jakie mogą zadziać się po szczepieniu. Kiedy dziecko źle zareaguje na szczepienie (i nie mówię tu o gorączce czy obrzęku w miejscu kłucia), rodzic jest pozostawiony sam sobie, bo pediatra nagle umywa ręce, a jeśli przy kolejnej wizycie rodzic chce, aby wpisano do książeczki, iż dziecko miało NOP, nikt nie chce tego zrobić. Jak w tamtym przypadku rodzic ma czuć, że powierza dziecko w dobre ręce? Tego nie zrozumie nikt, kto nie był w takiej sytuacji. Serio.
Sięgając po Dawkę życia, spodziewałam się przedstawienia podejścia do szczepień osób znajdujących się po dwóch stronach barykady - tych, którzy szczepią, a także tych, którzy nie szczepią z powodu występowania niepożądanych odczynów poszczepiennych. Tutaj ewidentnie autorka popiera szczepienia, nieco narzucając swój światopogląd i nazbyt subiektywnie podchodząc do tematu. Cały problem został przedstawiony w dość wyolbrzymiony sposób, jakby autorce zależało najbardziej na przekazaniu, jak złymi rodzicami są ci, którzy nie szczepią, a wszelkie doniesienia dotyczące negatywnych skutków są wyssane z palca. Nie mam zamiaru wchodzić w dyskusje dotyczące szczepień, bo anty- oraz proszczepionkowcy nigdy nie dojdą do porozumienia. Po swoich doświadczeniach wiem jedno - nie należę ani do jednej, ani do drugiej grupy. Jednak to, co przeżyłam to moje, dlatego preferuję rozwagę we wszystkim, także w temacie szczepień.
Książka bierze udział w wyzwaniach: Czytamy nowości, Czytamy powieści obyczajowe, Dziecięce poczytania, Grunt to okładka oraz Pod hasłem.
Dane techniczne o książce
Tytuł oryginału: Living With It
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Seria/cykl: Kobiety to czytają!
Data wydania: 24 sierpnia 2017
Liczba stron: 404
Gatunek: powieść obyczajowa
Liczba stron: 404
Gatunek: powieść obyczajowa
Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...
Sam fakt, że to książka klubu Kobiety to czytają sprawia, że na pewno po nią sięgnę. Lubię takie książki, więc mam nadzieję, że i ta mi się spodoba!
OdpowiedzUsuńoooo super temat poruszony. Z pewnością sięgnę po nią.
OdpowiedzUsuńObserwuję bloga :)
Trudny temat, który wciąż przede mną, bo dopiero planuję mieć dzieci w przyszłości. Jestem ciekawa jak wszystko przedstawiła autorka :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze książki na ten temat. Muszę to zmienić.
OdpowiedzUsuńKiedy zobaczyłam zapowiedź tej książki, to kwestia "szczepić czy nie" mocno przyciągnęła moją uwagę. Potem zagłębiłam się w opis i pomyślałam, że to będzie taki jednostronny obraz, w którym autorka mocno zaznaczać będzie swój światopogląd. Jak widać - nie pomyliłam się.
OdpowiedzUsuńSami problemów ze szczepieniami nie mieliśmy, ba, nawet teraz Zośka bierze mało popularną szczepionkę przeciwkleszczową, bo doszliśmy do wniosku, że warto w to zainwestować. Rozumiem jednak Twoje rozterki, bo gdybym miała jakiekolwiek problemy, z pewnością inaczej podchodziłabym do tematu.
W każdym razie - fajnie, że napisałaś o tej książce. Może sama ją sprawdzę, a może po prostu zostanę przy Twojej opinii :)
Ja z kolei miałam nadzieję, że autorka nie będzie stawała jedynie po jednej stronie, a pokaże różne oblicza szczepień. Cóż, sromotnie się zawiodłam. Widzisz, Ty to rozumiesz, a inni powiedzą: "moje dziecko dobrze to przeszło, więc nie gadaj głupot, że twojemu coś się działo". Nie ma to jak empatia i rozumienie, iż jesteśmy różni. ;-)
UsuńBardzo lubię te argumenty - "mojemu nic nie było", "mnie 20 lat temu nic nie było", "my to braliśmy i żyjemy" itd. itd.
UsuńO tak, jak słyszę takowe argumenty odnośnie jakiegokolwiek tematu, to mi ręce opadadają i tracę chęć do dyskusji. ;-)
UsuńByłyśmy szczepione, aczkolwiek już w nastoletnio-dorosłym życiu zaprzestałyśmy szczepionek. Po tych na grypę zawsze byłyśmy chore na to, na co rzekomo się szczepiłyśmy. Po zaprzestaniu nic nam nie dolega.
OdpowiedzUsuńNie jesteście jedynymi osobami, które właśnie tak zareagowały po szczepieniu...
UsuńNie mam dzieci, dlatego nad tematyką szczepień nie zastanawiałam się nigdy jakoś szczególnie. Jasne, kiedy było o tym głośno, gdzieś to było z tyłu głowy co bym zrobiła i jak się zachowała. Ale, że ta sytuacja mnie nie dotyczy gdzieś ją wypierałam z głowy. Zaciekawiłaś mnie tą książką. Z chęcią dopiszę do swojej listy. :)
OdpowiedzUsuńZe swojego doświadczenia wiem, że póki dana sytuacja nie dotyczy danego człowieka, to jego myślenie bywa zupełnie inne.
UsuńNie czytałam do tej pory książki o takiej tematyce. A przecież to obecnie dosyć popularny temat.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Justyna z www.w-temacie.blogspot.com
Temat mało mnie dotyczy, więc książki nie planuję. A służba zdrowia i jej działanie to temat rzeka...
OdpowiedzUsuńCzasami aż szkoda o tym myśleć, bo człowiek tylko niepotrzebnie się denerwuje.
UsuńJa na szczęście już nie mam tego problemu :) Moja córka jest dorosła :)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie myślę o takiej tematyce.
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje się dość oryginalna.
Dokładnie, moim zdaniem właśnie nie powinno się oceniać nikogo. Ja znam przeróżne historie i te dobre i niestety te złe. Ja za każdym szczepieniem dziecka się boję. Ale jako laik-coz mogę?! Apo książkę zapewne sięgne niedługo!
OdpowiedzUsuńCóż, my, laicy, możemy jedynie poszerzać swoją wiedzę, szukać różnych dróg, dopytywać się... Tylko i aż tyle.
UsuńTemat kontrowersyjny w ostatnich czasach.
OdpowiedzUsuńKsiążki nie czytałam.
O, nawet nie wiesz, jak się cieszę, że masz takie samo zdanie na temat zakończenia. Też go nie akceptuję.
OdpowiedzUsuńUff, jest nas więcej! :)
UsuńMoją opinię o książce znasz :) co do zakończenia - matka w swojej zemście nie zna chyba żadnych granic. Chociaż to nie znaczy, że to akceptuję.
OdpowiedzUsuńTo prawda - tak to już jest, że matki walczą jak lwice...
UsuńProblem szczepienia czy też unikania go jeszcze przede mną i na pewno bliżej zapoznam się z tematem, gdy nadejdzie na to odpowiednia pora. Niemniej nie słyszałam jeszcze o książce, która w pełni skupiałaby się tylko na tym, brzmi zatem intrygująco. Szkoda jednak, że zakończenie pozostawia tak wiele do życzenia...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło,
S.
Nie orientuję się w tej tematyce i szczerze mówiąc na ten moment jeszcze nie zamierzam ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
ver-reads.blogspot.com
Trochę nie podoba mi się to, że autorka nieco narzuca swój światopogląd i nazbyt subiektywnie podchodzi do tematu. Wolałabym bardziej obiektywną ocenę. Mimo to nie skreślam tej książki całkowicie. Jeśli kiedyś na nią natrafię, to dam jej szansę.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, jakie będą Twoje spostrzeżenia odnośnie tej lektury.
UsuńDobra historia. Chociaż tematyka nie moja, to dobrze się czytało :)
OdpowiedzUsuńJuż tyle osób o niej pisze, a ja mam na nią coraz większą ochotę :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze ksiazki o takiej tematyce i chętnie po nią sięgne. Odkad jestem mamą więcej interesuje się szczepieniami 😊
OdpowiedzUsuńNiestety prawdą jest, że Polska jest daleko w tyle.. mieszkam w Niemczech, tu nikogo do niczego nie zmuszają i przede wszystkim badają szczegółowo dzieci przed szczepieniami.. lekarze nie wmawiają, że "drobny katarek" nie jest przeciwwskazaniem do szczepienia 😊
Jestem za szczepieniem ale szczepieniem z głową dlatego chętnie przeczytam tę pozycję 😊
Pozdrawiam, Maobmaze.blogspot.com
Zazdroszczę rodzicom w tych krajach, gdzie nie ma przymusu, a każdy ma prawo wyboru. A u nas nie dość, że kary pieniężne, to jeszcze wpadają na pomysły zabierania dzieci rodzicom za brak szczepień. Parodia...
UsuńCiekawy temat na książkę, więc prawdopodobnie sięgnę po te pozycję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,ann-books.blogspot.com/
Mam w planach! :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ♥
http://nie-oceniam-po-okladkach.blogspot.com/
Wydaje mi się, że może to byc bardzo dobra lektura. Mogę polecić coś co bardzo mi się spodobało ostatnio - książkę "Zatrzymać Dzień". Myślę, że każdy coś dobrego wyniesie z lektury tej książki. Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuń