Och, jak ja nie lubię jesieni! Jedynym pozytywnym aspektem tej pory roku są moje wrześniowe urodziny, ale w sumie odkąd skończyłam osiemnaście lat, to już przestałam cieszyć się tym dniem (starość nie radość!). Nienawidzę nieustannej chlapy, wszędobylskiego błota, konieczności chodzenia w kaloszach i noszenia parasolki, spadających liści, codziennych wietrznych i pochmurnych dni. Zawsze wtedy niecierpliwie wyczekuję zimy, bo wiem, że po niej w końcu nadejdzie wiosna. Nie przemawiają do mnie nawet długie wieczory, gdy można zasiąść w fotelu z książką w dłoni i ciepłą herbatą pod ręką (co w sumie jest niemożliwe, kiedy jest się mamą rozbrykanego szkraba) - serio, wolę czytać na spacerach bądź podczas drzemki dziecka, gdy za oknem jasno i słonecznie. Chociaż... może dzięki Magdalenie Majcher trochę bardziej polubię jesień?
Czytaj więcej »