Już sam tytuł jest kontrowersyjny, wszak nie śpię od prawie dwóch lat (czasami uda mi się przespać ze dwie do trzech godzin ciągiem, ale to tak raz na kilka tygodni, a może nawet miesięcy), bez porannej kawy nigdzie nie wychodzę; nie mam pojęcia, co dzieje się na świecie; mam ogromne zaległości w życiu towarzyskim, a także kulturowym; czasami zapominam, jaki jest dzień tygodnia (co do miesięcy - mam wrażenie, że już w wakacje był październik), zatem... kto, jak nie ja powinien być tytułowym wrakiem? Wypruta też jestem, ale i tak nie zamieniłabym się teraz miejscami z bezdzietną kobietą, bo nie wyobrażam sobie życia bez mojego malucha. Owszem, bywam, a w zasadzie jestem notorycznie zmęczona, ale wiem, że to kiedyś minie i jeszcze będę tęsknić za tym marudzeniem, wiszeniem na mnie przez niemal cały dzień, niemożnością pójścia do łazienki w samotności, a także nieustannym przytulaniem. Dlatego staram się doceniać to, co tu i teraz, bo czas bardzo szybko mija, a kiedy już padam na twarz, to zawsze mogę wyżyć się na dzienniku, ponieważ on tak dobrze mnie rozumie...
Sięgnęłam po tę książkę, ponieważ byłam przekonana, iż to, jak wskazuje tytuł, poradnik dla rodziców. Generalnie w ciemno sięgam po wszelkie lektury poruszające temat macierzyństwa, chociaż dość rzadko czytam poradniki ze względu na to, że mam w domu High Need Baby przejawiające niemal wszystkie typowe objawy bycia dzieckiem wymagającym. Z tego względu wszelkie porady dotyczące wychowywania mogę wsadzić sobie głęboko w kieszeń, bo takie numery to nie z moim synkiem. Niemniej zaskoczyła mnie sama forma Jestem wrakiem, to jest mój dziennik, ponieważ brakuje w nim wskazówek rodzicielskich, a wręcz przeciwnie - Shannon Cullen zdaje się wiedzieć, jak to z dzieciakami bywa.
Jestem wrakiem, to jest mój dziennik to takie Zniszcz ten dziennik w wersji dla rodzica. Możemy tutaj wyżyć się, wyżalić, a także podzielić radościami bądź zapisać istotne momenty z życia naszej pociechy. Shannon Cullen pozwala nam odreagować nagromadzony stres po ciężkim dniu (albo ciężkich latach) - daje możliwość malowania, kolorowania, rysowania, projektowania, wymieniania różnorodnych rzeczy, dawania rad sobie i innym, odmóżdżenia oraz ruszenia swoimi szarymi komórkami.
Zasiadając do wypełniania tego dziennika, radzę położyć w pobliżu dużo kredek i mazaków. Ponadto przyda się dobry humor i lampka wina (chyba, że mamusia karmi piersią jak ja, zatem bezalkoholowe piwo, kawa albo gorąca czekolada też wskazane), kiedy człowiek zanurzy się we wspomnieniach albo ma świadomość tego, iż rodzicielstwo jest niezwykle ciężkim zadaniem, ale... za to jakim wdzięcznym i niezapomnianym.
Poradnik bierze udział w wyzwaniach: Czytamy nowości oraz Dziecięce poczytania.
Dane techniczne o książce
Wydawnictwo: Marginesy
Data wydania: 13 września 2017
Liczba stron: 224
Gatunek: poradnik
Dane techniczne o książce
Wydawnictwo: Marginesy
Data wydania: 13 września 2017
Liczba stron: 224
Gatunek: poradnik
Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...
Nie jest to publikacja w której gustuje, ale mam mnóstwo osób którym ją polecę :)
OdpowiedzUsuńPewnie, niech korzystają. :)
UsuńFajna sprawa z takim dziennikiem. Widzę że nie tylko ja kochałam "Dzieci z Bullerbyn" i "Muminki" :)
OdpowiedzUsuńO tak, to przepiękne wspomnienia i lektury ponadczasowe. :)
UsuńJeszcze nie jestem rodzicem, ale mam już pomysł na prezent dla jednej znajomej mamy :)
OdpowiedzUsuńkocieczytanie.blogspot.com
Niech wyjdzie jej to na zdrowie! ;-)
UsuńJak najbardziej dla mnie. Wrakiem jestem już rok i dwa miesiące. Największym marzeniem jest dla mnie chyba sen przez całą noc :)
OdpowiedzUsuńJa o śnie przez całą noc nawet nie marzę, ale tak ze trzy czy cztery godziny ciągiem... Och, byłoby pięknie. :)
UsuńTeż sądziłam, że to będzie poradnik. Przecież tak wskazuje tytuł!
OdpowiedzUsuńWłaśnie ów tytuł jest mylący...
UsuńJeszcze nie jestem rodzicem, ale jak już zostanę to myślę, że to może być ciekawy poradnik.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
www.nacpana-ksiazkami.blogspot.de
Pamiętaj, że to jest bardziej dziennik, bo porad tutaj raczej nie uraczysz. :)
Usuńheheh czytając Twój post przypomniała mi się kiedyś rozmowa mojej starszej koleżanki z pracy z jej córką, która miała takiego małego brzdąca w domu i usłyszałam: "posmarkane chusteczki i brudne pieluchy, to nic takiego... najgorzej będzie jak będzie miało 15 lat i powie Ci, że Cię nie kocha..."
OdpowiedzUsuńNiestety taka jest rzeczywistość... Chyba jednak te zasmarkane chusteczki i brudne pieluchy są lepsze. ;-)
UsuńMimo, że nie lubię takich książek, to dla siostry kupię ;)
OdpowiedzUsuńmiedzykropkami.blogspot.com
Mam nadzieję, że będzie zadowolona :)
UsuńOoo, to coś dla mojej siostry :D Ona ciągle narzeka na brak snu i ogólne zmęczenie, chociaż wiadomo, że córcię ma najpiękniejszą i najlepszą na świecie. Może jej go sprawię w prezencie !
OdpowiedzUsuńWiadomo, że nasze dzieci są dla nas najpiękniejszym prezentem od losu, ale przydałoby się nam chociaż trochę snu i wypoczynku... Może za kilka lat. ;-)
UsuńJa ogólnie za tego typu "książkami" nie przepadam, ale myślę, że za parę ładnych lat będziecie mieć z tego świetną pamiątkę ;) Uściski dla wypoczętej Mamy i pięknego Jasia! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Pewnie za parę lat zapomnę o tych bezsennych nocach (oby!). Oj, daleko mi do wypoczętej mamy, za to co do Jasia - zgadzam się w 100%! :)
UsuńTen wrak.. To ja :) :) :) ale i tak jest pięknie :D mógłby mi ktoś pod choinkę to to podarować
OdpowiedzUsuńCałkiem niezły ten dziennik, jak będę mamą to będę o nim na pewno pamiętać :)
OdpowiedzUsuń