Istnieją niezwykle obszerne powieści, które nie potrafią wywołać poważniejszych emocji u czytelnika, przez co człowiek dość obojętnie podchodzi do wykreowanej rzeczywistości. Jednak na rynku wydawniczym znajdują się również książki o niewielkiej liczbie stron, których czytanie wymaga mocnych nerwów, wszak przedstawiana historia aż fizycznie boli.
Natalia Kaszub, będąc jeszcze w łonie matki, była niechcianym dzieckiem. Jej narodziny niczego nie zmieniły, a na pewno nie na lepsze, wszak od pierwszych dni traktowano ją jak śmiecia. Jedyną opokę stanowił ojciec, jednak w starciu z matką nigdy nie wygrywał. To ona pod powłoką dobrodusznej oraz religijnej kobieciny, skrywała najgorszą podłość i obłudę. Życie nigdy nie rozpieściło Natalii, wywierając ogromne piętno na jej historii, nawet wiele lat po opuszczeniu rodzinnego domu...
Gdyby ją dziś zapytać o jej najskrytsze marzenie, bez zastanowienia odparłaby, że jej najskrytszym marzeniem jest, by żadne niechciane dziecko nie przyszło na świat.
Zamknięte drzwi to historia, którą człowiek przeżywa na długo po zamknięciu ostatniej strony. Najgorsze w tym wszystkim jest to, iż doszły mnie słuchy, że te wydarzenia dotknęły samą autorkę - nie wiem, w jakim stopniu, jednak to nie ważne, wszak i tak ogarnia mnie przerażenie. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, iż wiele osób przeżywa takie katusze, jak główna bohaterka, ale za każdym razem nie mogę tego pojąć. Jak osoba, która powinna być dla dziecka największym oparciem, może przez całe życie nie dotknąć swojej pociechy, nie obdarzyć jej dobrym słowem, a wręcz traktować z podłością?
Ta opowieść idealnie pokazuje, że często ci, którzy przedstawiają się jako gorliwi katolicy, siedzący w pierwszych ławkach na mszy i eksponujący krzyżyk na szyi, potrafią być obłudni i okrutni w stosunku do innych. Patrząc nam w oczy, mówią piękne słowa i sprawiają wrażenie dobrodusznych, a kiedy tylko od nas odchodzą, rzucają na nas gromy. Z moich obserwacji i doświadczeń wynika, że Boga nosi się w sercu, a dobry człowiek nie musi nikomu udowadniać swojej wiary.
Od razu da się odczuć, że Zamknięte drzwi to debiut Zofii Wójcik. Wiele brakuje tej książce do miana wybitnej, ale najważniejsze, iż porusza czytelnicze emocje, bo to już wiele. Trochę zabrakło mi lepszego rozwinięcia historii. Od razu jesteśmy rzuceni na głęboką wodę, bo książka rozpoczyna się spotkaniem Natalii z koleżanką z dawnych lat, co zaraz zostaje jakby zapomniane, gdyż Wójcik skupia się na przeszłości głównej bohaterki. Niektóre dialogi sprawiają wrażenie nieco wymuszonych, a do tego nieco przeszkadzało mi nieustanne nazywanie członków rodziny wilczym stadem, a samej rodziny klanem bądź rodem. Wiem, iż ci ludzie nie zasłużyli na nazywanie ich rodziną, jednak ciągłe powtórzenia także nie są najlepszym pomysłem.
Religijna obłuda i totalne zakłamanie. Kompletnie nierówne traktowanie swoich dzieci. Przekupienie całej rodziny i nakłanianie do kłamstwa. Niszczenie niewinnej jednostki. Tłamszenie człowieka w zarodku. To historia współczesnego Kopciuszka, który nigdy nie odnalazł szczęścia. Nie ma tutaj balowych sukni, pięknych pantofelków oraz radosnego zakończenia. Jest za to brud, ubóstwo, przemoc i rujnowanie czyjegoś życia.
Książka bierze udział w wyzwaniach: Czytamy powieści obyczajowe, Dziecięce poczytania, Grunt to okładka, Pod hasłem oraz Z półki.
Dane techniczne o książce
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 25 czerwca 2014
Liczba stron: 168
Gatunek: powieść obyczajowa
Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...
Na pewno nie jest to łatwa książka, a najbardziej przerażające jest to, że takie historie dzieją się naprawdę.
OdpowiedzUsuńWłaśnie to boli najbardziej...
UsuńCiężkie klimaty. Na taką książkę muszę mieć odpowiedni nastrój.
OdpowiedzUsuńCiekawa pozycja, faktycznie klimaty cieżkie, ale ja lubię czasem taką lekturę.
OdpowiedzUsuńJa również lubię od czasu do czasu sięgnąć po książkę cięższego kalibru.
UsuńBrzmi bardzo mocno i ciężko, ale chyba skuszę się na nią :)
OdpowiedzUsuńZawsze jestem w szoku, gdy dowiaduję się, że takie sytuacje w ogóle istnieją. Moje dzieciństwo było idealne, więc nawet nie mogę sobie wyobrazić, co muszą czuć tacy ludzie. Książkę na pewno przeczytam mimo jej wad, bo uważam, że takie historie po prostu trzeba znać.
OdpowiedzUsuńElfiku, w takim razie jesteś ogromną szczęściarą! :)
UsuńZainteresowałaś mnie swoją recenzją, lubię takie klimaty. Znam paru takich 'zagorzałych' katolików z którymi nie mogę dość do porozumienia, z chęcią sięgnę po tą książkę ;)
OdpowiedzUsuńbooklicity.blogspot.com
W takim razie polecam Ci ją! :)
UsuńTemat trudny, bolesny i niestety ponadczasowy. Muszę poznać tę poruszającą historie.
OdpowiedzUsuńkocieczytanie.blogspot.com
"Z moich obserwacji i doświadczeń wynika, że Boga nosi się w sercu, a dobry człowiek nie musi nikomu udowadniać swojej wiary." O to to. Trafiłaś w sedno sprawy, zakłamana religijność na pokaz to jedna z najgorszych przypadłości naszego społeczeństwa, niestety mam wrażenie, że coraz częstsza.
OdpowiedzUsuńNa taką książkę chyba trzeba mieć odpowiedni dzień, więc zapewne szybko się za nią nie zabiorę, ale będę o niej pamiętała :)
Niestety znam sporo osób, które podają się za zagorzałych katolików, a naprawdę daleko im do nich...
UsuńOjej strasznie smutno zapowiada się powieść. Pomyśle nad nią.
OdpowiedzUsuńRecenzja porusza istotę tej książki.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za miłe słowa. :)
UsuńSmutna powieść, wartościowa :) Chciałabym przeczytać! :)
OdpowiedzUsuńTrudny temat, ale dlatego tym bardziej warto o nim pisać i dyskutować. Zapisuję sobie tytuł. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNajbardziej przerażające jest to, że niestety takie historie dzieją się naprawdę :(
OdpowiedzUsuńWłaśnie to jest najsmutniejsze w tym wszystkim, ale najgorsze historie pisze życie...
Usuń