Pewnie niejednokrotnie prosiliście o coś kogoś, kto kompletnie nie zrozumiał Waszych próśb, czyniąc zupełnie coś odmiennego niż chcieliście. Prawdopodobnie nie wynikło to z ich złośliwości, ale faktu, iż najzwyczajniej w świecie zrozumieli wszystko na opak. Może Wy też czasami chcieliście dobrze, a wyszło jak zwykle... niezbyt zadowalająco? Pocieszę Was - zawsze mogło być gorzej.
Amelia Bedelia jest pomocą domową, która słowa swoich pracodawców bierze nazbyt serio. Kiedy proszą ją o zdjęcie zasłon, zamartwia się brakiem aparatu fotograficznego, po czym siada z kartką i ołówkiem, aby je narysować. Gdy dostaje polecenie odmierzenia dwóch filiżanek ryżu, sięga po linijkę i mierzy odległość pomiędzy nimi. Odświeża pokoje tak jak samą siebie, czyli przy pomocy najlepszego pudru do twarzy. Dobrze, że jest mistrzynią w pieczeniu ciast, dlatego wszystko uchodzi jej na sucho...
Amelia Bedelia jest pomocą domową, która słowa swoich pracodawców bierze nazbyt serio. Kiedy proszą ją o zdjęcie zasłon, zamartwia się brakiem aparatu fotograficznego, po czym siada z kartką i ołówkiem, aby je narysować. Gdy dostaje polecenie odmierzenia dwóch filiżanek ryżu, sięga po linijkę i mierzy odległość pomiędzy nimi. Odświeża pokoje tak jak samą siebie, czyli przy pomocy najlepszego pudru do twarzy. Dobrze, że jest mistrzynią w pieczeniu ciast, dlatego wszystko uchodzi jej na sucho...
Amelia Bedelia to książka niewielkiego formatu z twardą oprawą, dużą czcionką i niezbyt pokaźną zawartością treści, dzięki czemu dzieci mogą trenować swoje czytanie na tej pozycji. Do tego dochodzą barwne i radosne ilustracje, idealnie dopełniające całość.
Przyznam szczerze, że wcześniej nie słyszałam o Amelii Bedelii, a tym bardziej, że jest to bohaterka uwielbiana od lat przez amerykańskich małych czytelników. Jednak jej zabawne perypetie skradły moje serce i z przyjemnością rozejrzę się za kolejnymi książkami z nią w roli głównej. Myślę, że jest to idealna historia dla dzieci w wieku 5 lat i wyżej, ponieważ powinny już odpowiednio wyłapać żarty, niejednokrotnie zaśmiewając się do łez. Ja przez całą lekturę miałam ubaw! Co prawda, mój niespełna 1,5-roczny syn jeszcze kompletnie nie rozumiał tego humoru, ale śmiał się, gdy mówiłam "Amelia Bedelia", więc jak widać - ta pomysłowa i nieco niezdarna pomoc domowa nie musi robić niczego, aby rozbawić najmłodszych.
Wydawnictwo: Literackie
Data wydania: 11 stycznia 2017
Liczba stron: 68
Gatunek: literatura dziecięca
Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...
Radość Twojego synka jest wyjątkowa rekomendacją.:)
OdpowiedzUsuńJest coraz bardziej kumaty - tyyyyle pięknych lektur jeszcze przed nami. :)
UsuńFajnie, że poprawia dobry humor. Super.
OdpowiedzUsuńMoże bardziej... poprawia zły humor i sprawia, że staje się on dobry. :)
UsuńOo tak, dawno temu czytałam (a w sumie bardziej oglądałam obrazki ;) ) tą książeczkę. Sięgnęłam po nią bo wspomniana w jakimś filmie i wzbudziło to moja ciekawość. Jak w jakimś filmie ludzie mówią dobrze o jakiejś książce to zawsze warto się zainteresować ;)
OdpowiedzUsuńbooklicity.blogspot.com
A jaki to był film? Chętnie obejrzałabym go. :)
UsuńTwórczość Peggy Parish mam od kilku dni na oku. ;)
OdpowiedzUsuńDaj jej szansę, bo warto. :)
UsuńKsiążka z pewnością jest niezwykle zabawna. Z chęcią dam szansę tej bohaterce.
OdpowiedzUsuńMyślę, że przypadłaby Ci do gustu. :)
UsuńMyślę, że ja też bym się przy niej ubawiła :)
OdpowiedzUsuńKochana, nie mam co do tego żadnych wątpliwości! :)
UsuńKsiążka przy której może się bawić i rodzic i dziecko - strzał w dziesiątkę! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Chwile spędzane wspólnie podczas czytania są niezwykłe i niezapomniane. :)
UsuńDla najmłodszych a ja bym ją przygarneła. Może nauczyłabym się gotować bo tę funkcję pełni mój Luby w domu a ja robie za zmywarkę :D
OdpowiedzUsuńZmywać też trzeba umieć! ;-) U nas staramy się dzielić obowiązkiem gotowania, zwłaszcza, że będąc sama z synkiem, nie mam nawet szans czegoś ugotować, bo tak jest absorbujący. Jednak z nas dwojga to mąż lubi gotować, ja robię to zdecydowanie z przymusu. ;-)
UsuńCzytałam dzieciakom. Ale wiesz co, mam ochotę na ciasta Amelii...
OdpowiedzUsuńMarto, ja tam wolę lody i czekoladę niż ciasta, ale nie pogardziłabym ciastem Amelii. :)
UsuńJa również nie słyszałam dotąd Amelii, ale widzę, że mogłaby swoją postacią przekupić oraz rozśmieszyć także i mnie :)
OdpowiedzUsuńRzadko słychać o niej na blogach, a zdecydowanie szkoda...
UsuńBardzo zabawna i znakomicie wydana książeczka, sama dobrze się bawiłam czytając ją. Znakomite teksty o wietrzeniu żarówek czy odświeżaniu mebli pudrem.:) Fragment dotyczący zdjęcia zasłon to mój ulubiony.:)
OdpowiedzUsuńMuszę rozejrzeć się za kolejnymi częściami! :)
Usuń