Książki Reginy Brett szturmem wkradły się na polski rynek już jakiś czas temu. Niemal na każdym blogu natykałam się na peany pochwalne w kierunku jej twórczości, także kiedy ujrzałam Bóg nigdy nie mruga na bibliotecznej półce, bez zastanowienia zabrałam ów tytuł do domu. Kolejny raz przekonałam się, iż muszę mieć spaczony gust, bo to, co podoba się większości, najczęściej nigdy mnie nie przekonuje. Widocznie lubię brnąć pod prąd...
Regina Brett to sześćdziesięciolatka pochodząca z wielodzietnej rodziny, której życie nie rozpieszczało. Specyficzna i napięta więź z ojcem, wikłanie się w związki z nieodpowiednimi mężczyznami, nadużywanie alkoholu w wieku nastoletnim, samotne macierzyństwo, a w końcu nowotwór. Przez wiele lat kobieta miała wrażenie, że w momencie jej przyjścia na świat, Bóg mrugnął, nie zauważając jej narodzin, przez co nie wiedział o jej istnieniu i nie pomagał jej w ciężkich momentach. W końcu uświadomiła sobie, iż nie jest sama, a o własne szczęście trzeba walczyć każdego dnia.
To wybór, a nie przypadek, decyduje o twoim przeznaczeniu. Sam musisz zdecydować, ile jesteś wart, jaką odgrywasz rolę w świecie i w jaki sposób nadajesz mu sens. Nikt inny nie dysponuje tym, co ty - twoim zestawem talentów, pomysłów, zainteresowań. Jesteś oryginalnym egzemplarzem. Arcydziełem.*
Od zawsze lubiłam czytać felietony, bo są na tyle krótką i interesującą formą literacką, że można ich przeczytać sporo przy niewielkim nakładzie czasu. Przynajmniej tak było do tej pory... Tę książkę czytałam ponad miesiąc i niestety muszę przyznać, że odłożyłam ją kilkadziesiąt stron przed końcem. Jestem przekonana, iż dałabym radę dotrwać do końca, ale powiedziałam sobie "dość". Ile można czytać dosłownie to samo, tylko ujęte w nieco innych słowach? Z tego względu na pewno nie sięgnę po żaden inny tytuł autorki, bo zapewne opiera się na tym samym schemacie, a mój czas jest zdecydowanie zbyt cenny, żeby marnować go w taki sposób.
Nie jest to zła książka, bo zdaję sobie sprawę z tego, że wiele osób może zachwycić się tą pozycją, a sama Regina Brett uplasuje się u niektórych na podium najlepszych pisarzy. Znam też ludzi, którzy z miejsca zachwyciliby się jej twórczością, ale ja zdecydowanie nie należę do tej grupy. Nie mam talentu pisarskiego i nigdy nie wydałabym niczego pod swoim nazwiskiem, jednak mam nieodparte wrażenie, że jeśli już zabrałabym się za to, mój utwór nie byłby dużo gorszy od tego, co stworzyła Brett. Jej porady nie są odkrywcze ani inspirujące - mógłby napisać je dosłownie każdy. W moim odczuciu są to kompletne banały... Owszem, na pewnym etapie życia mogą przydać się komuś, ale ja mogłabym zaserwować je zupełnie za darmo.
Walcz o swoje marzenia. Niczego nie odkładaj na później. Traktuj każdy dzień jak wyjątkowy dar. Nie zazdrość, bo to strata czasu. Co cię nie zabije, to cię wzmocni. Uwierz w cuda. Nie porównuj siebie z innymi. Życie jest wspaniałym prezentem. Czas leczy rany. Walcz o to, co kochasz. Czy naprawdę trzeba serwować ludziom takie wyświechtane frazesy ubrane w pięknie brzmiące słowa? Do tego autorka udziela jeszcze kilku istotnych porad: oddychaj, starość jest świetna, czytaj Księgę Psalmów niezależnie od wiary, wychodź z domu każdego dnia, śpij w lepszej pościeli i włóż elegancką bieliznę, bądź ekscentryczny, zacznij odkładać dziesięć procent na emeryturę już od pierwszej wypłaty, co miesiąc spłacaj zadłużenie na kartach kredytowych. Litości...
Wiem, że owe zdania wyrwane są z kontekstu, bo Regina Brett opiera te słowa na konkretnych przykładach z życia, ale... i tak mnie to nie przekonuje, a wręcz utwierdza w przekonaniu, że jest ona takim Paulo Coelho w spódnicy. W tym miejscu przyznaję, iż sama dałam się kiedyś ponieść fali popularności tego brazylijskiego pisarza i nawet miło to wspominam! Niemniej te czasy bezpowrotnie minęły, a ja wymagam dużo więcej... może niekiedy zbyt wiele?
Nie chcę, abyście mnie źle zrozumieli. W żadnym wypadku nie chcę wyśmiewać osób, którym twórczość tej kobiety skradła serca - szanuję was i rozumiem, iż mogliście zauroczyć się jej felietonami, szczególnie jeśli w momencie sięgania po jej utwory, staliście na życiowym rozwidleniu dróg. Mnie niestety felietony Brett nie kupiły, a wręcz znużyły oraz wymęczyły. Z tego względu moją przygodę z jej twórczością zakończę na tym etapie.
* cytat ze str. 89
Książka bierze udział w wyzwaniach: Czytamy powieści obyczajowe, Dziecięce poczytania, Grunt to okładka oraz Pod hasłem.
Dane techniczne o książce
Tytuł oryginału: God Never Blinks. 50 Lessons for Life's Little Detours
Tytuł oryginału: God Never Blinks. 50 Lessons for Life's Little Detours
Wydawnictwo: Insignis
Data wydania: 7 listopada 2012
Liczba stron: 320
Gatunek: poradnik
Liczba stron: 320
Gatunek: poradnik
Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...
Do książek tego typu podchodzę sceptycznie.:)
OdpowiedzUsuńSzanuję Twoje zdanie na temat tej książki, ja z kolei bardzo ją wszystkim polecam, czytałam dwukrotnie i pomogła mi w trudnych momentach mojego życia.
OdpowiedzUsuńByć może trafiłam na tę książkę w nieodpowiednim czasie - wtedy, gdy nie potrzebowałam takowych motywacji. Jednak mam wrażenie, że na mnie takie słowa nie działają, zatem do kolejnego naszego spotkania już nie dojdzie.
UsuńSiostra czytała Kochaj tej autorki, które bardzo jej się podobało oraz Bóg zawsze znajdzie Ci pracę - już mniej. Ja na razie jakoś nie mam przekonania do jej twórczości.
OdpowiedzUsuńWidzę, że książka nie zrobiła na Tobie zbyt dobrego wrażenia. Nie ukrywam, że nie zamierzałam się za nią zabierać, ale teraz widzę, że chyba była to słuszna decyzja i nie mam czego żałować.
OdpowiedzUsuńKochana, jestem w znacznej mniejszości, jeśli chodzi o odczucia związane z twórczością Brett, także może daj jej szansę. :)
UsuńCzytałam jedną książkę tej autorki i mam podobne odczucia do Twoich, jakoś do mnie nie przemówiła. No, ale widać są zwolennicy :)
OdpowiedzUsuńAgnieszko, coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że mamy BARDZO podobny gust czytelniczy. :)
UsuńZasadniczo masz rację, każdy o tym wie, albo nosi pod skórą, ale z jakiegoś powodu potrzebujemy trenerów, motywatorów. U mnie te książki trafiły w dobry czas i były mi bardzo przydatne
OdpowiedzUsuńJa jestem osobą, która poszukuje motywacji w sobie bądź ze strony bliskich - obce osoby niekoniecznie. Niemniej wiem, że są ludzie, którym takowa motywacja jest potrzebna i właśnie dla nich są takie książki.
UsuńSłyszałam wiele o twórczości tej autorki. Może za jakiś czas sięgnę po jej książki żeby wyrobić sobie własne zdanie, ale nie kusi mnie ona teraz jakoś szczególnie. ;)
OdpowiedzUsuńZ całym przekonaniem to książka, którą należy czytać w odpowiednim momencie. Niby banały, ale bardzo często zapominamy o "oczywistych oczywistościach". Ktoś powie: takie mamy czasy, szybkie i bezrefleksyjne. Pewnie tak, ale czasem warto się zatrzymać i nad tymi banałami :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJasne, niekiedy zapominamy właśnie o tym, co najprostsze. Niemniej autorka dobrze zgarnia pieniądze za przedstawianie takich banałów. ;-)
Usuńbyłam na spotkaniu z tą autorką, bardzo pozytywna i inspirująca osoba. lubię jej książki, ale rozumiem, że części osób mogą się nie podobać. pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBardzo możliwe, że autorka jest bardzo pozytywna - to się chwali. Oby więcej takich osób :)
UsuńJeszcze nigdy nie miałam sposobności zapoznać się z książkami tej autorki, ale jeśli mam być szczera - kompletnie mnie do nich nie ciągnie ;)
OdpowiedzUsuńJa byłam ciekawa i niestety doznałam zawodu.
UsuńWiele znajomych polecało mi tę książkę. Ale ja jakoś nie jestem przekonana.
OdpowiedzUsuńlubię taką literaturę i często po nią sięgam ;)Mam wszystkie książki Reginy :)
OdpowiedzUsuńNie, chyba nie dla mnie tym razem ;]
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa czy mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuńJakoś nie ciągnie mnie do przeczytania tej książki.
OdpowiedzUsuńDużo dobrego o jej książkach słyszałam, ale po Twojej recenzji poważnie zastanowie się nad kupnem jakiejkolwiek pozycji tej autorki :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, maobmaze ♥
Jestem zdecydowanie w mniejszości, jeśli chodzi o wrażenia z lektury, także może daj jej szansę. :)
UsuńZawsze chciałam przeczytać tę książkę ale jakoś nigdy nie wpadła mi w ręce ale teraz po tym wpisie chce zobaczyć czy Mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie wiele osób poleca tę książkę, ale jakoś jestem sceptycznie do niej nastawiona, może kiedyś zmienię zdanie :)
OdpowiedzUsuńCzęsto książki tej autorki mi migają przed oczami w sieci, ale nigdy mnie specjalnie nie ciągnęło, żeby przyjrzeć się im bliżej. Nie wykluczam, że kiedyś do jakiejś zajrzę, bo kto wie - może bym się znalazła wśród tych, do których Pani Brett trafia, ale pewnie nie będzie to w najbliższym czasie :)
OdpowiedzUsuńCzytałam książkę już jakiś czas temu... w 2016 roku jak urodził się mój syn i wpłynęła na mój wtedy stan bardzo pozytywnie. Mam wszystkie części tej książki i bardzo polecam. Jeżeli ktoś chce poczuć trochę spokoju i odnaleźć głębie wiary i życia bardzo polecam. Lekko się czyta i dużo wynosi.
OdpowiedzUsuń