Święta nadchodzą wielkimi krokami, dlatego Miś pragnie urządzić idealne przyjęcie dla swoich przyjaciół. Przypomniał sobie o tym dość późno, dlatego prędko musi wszystko przygotować. Nie uda mu się, jeśli mniejsi i więksi czytelnicy nie pomogą mu w zorganizowaniu tego wydarzenia... Pomożecie? Mam nadzieję, że nie trzeba was długo namawiać.
Misiowa księga ukrytych rzeczy to przyjemna książka obrazkowa zachęcająca do poszukiwania konkretnych przedmiotów, a także snucia dowolnych historii - im więcej pomysłów, tym lepiej, bo kreatywności nigdy za wiele. Trzeba wspomóc Misia w znalezieniu trąbki, piernikowego ludzika, niezapakowanego pudełka, świątecznej kartki, czerwonej czapki Świętego Mikołaja, łyżwy, świątecznej skarpety, okrągłego wieńca, czerwonej kokardy, gałązki ostrokrzewu, złotego dzwoneczka, szyszkę, sanki, turkawkę, kubek gorącego kakao, świeczkę, gwiazdę, zakręconego lizaka, czerwoną bombkę, bębenek, lizaka w kształcie laski, białego cukierka w paski... A później świętuj wraz z Misiem i jego przyjaciółmi - główny bohater nie poradziły sobie bez twojej pomocy.
Wbrew pozorom poszukiwania nie są takie proste, jakby mogło się wydawać na pierwszy rzut oka. Nie ułatwiają tego dość specyficzne ilustracje, które na pewno nie podpasują każdemu, szczególnie bardzo wymagającym osobom. Niemniej istnieje duże prawdopodobieństwo, że dzieci ucieszą się z tak prostych oraz barwnych obrazków, niekiedy łudząco do siebie podobnych, bo niekiedy ich gust estetyczny ma niewiele wspólnego z upodobaniami dorosłych, co w sumie jest atutem.
Tego typu książki potrafią zająć na długie minuty, a tych mniej spostrzegawczych lub bardziej cierpliwych - nawet na godziny. Z pewnością jest to lektura bardziej dopasowana dla przedszkolaków lub dzieci uczących się w szkole podstawowej, bo maluchy zdecydowanie nie poradzą sobie z odnalezieniem odpowiedniego przedmiotu w stercie niemal identycznych rzeczy. Przyznam szczerze, że niektóre z nich nadal są dla mnie tajemnicą, gdyż, pomimo nieustannych poszukiwań, nie widzę kilku potrzebnych elementów. Z tego względu polecam tę książkę nie tylko młodym czytelnikom, ale także ich rodzicom - zabawa murowana!
Książka bierze udział w wyzwaniach: Czytamy nowości, Dziecięce poczytania oraz Powrót do dzieciństwa.
Dane techniczne o książce
Tytuł oryginału: Bear's Merry Book of Hidden Things
Wydawnictwo: Wilga
Data wydania: 25 października 2017
Liczba stron: 32
Gatunek: literatura dziecięca
Liczba stron: 32
Gatunek: literatura dziecięca
Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...
Fajnie, że tak rozwija kreatywność.
OdpowiedzUsuńNaprawdę jest świetna :)
UsuńAle oczopląsowe wyzwanie :-)
OdpowiedzUsuńTo prawda - można dostać oczopląsu! :)
UsuńTo zdecydowanie coś dla mnie.:)
OdpowiedzUsuńBaw(cie) się dobrze! :)
UsuńChyba wiem komu ją polecę.
OdpowiedzUsuńPoleć, poleć - oby ów osobnik był zadowolony tak jak my z Jasiem. :)
UsuńMiałam mieć tę książkę, ale nie z mojej winy nie dotarła do mnie. Teraz widzę, jaka to strata dla mnie, bo książka jest niesamowita.
OdpowiedzUsuńMarto, współczuję, bo książka jest warta uwagi, ale może jeszcze istnieje szansa na to, że trafi do Ciebie? :)
UsuńŚwietna jest ta książką i naprawdę pięknie wydana. ;)
OdpowiedzUsuńIdealna na świąteczny czas :)
UsuńRewelacyjna książka, doskonała do trenowania wzroku i mózgu. Myślę, że może się też przydać dla osób niepełnosprawnych umysłowo czy np. po wylewach.
OdpowiedzUsuńBardzo dobre spostrzeżenie! Chociaż przyznam szczerze, że odszukanie pewnych elementów jest trudne nawet dla osoby z dobrym wzrokiem i bez żadnych niepełnosprawności.
UsuńJuż widzę, że jest genialna i jak świetnie wygląda :D Od razu skojarzyła mi się z Gdzie jest Wally :D Ach, te wspomnienia :D
OdpowiedzUsuńAch, w dzieciństwie uwielbiałam poszukiwać Wally'ego! ;-)
UsuńSuper, ciekawe jak mi by poszła spostrzegawczość, pewnie sama bym się dłużej zastanawiała :)
OdpowiedzUsuń