Dopóki wydawnictwo Szósty Zmysł nie postanowiło wydać książek Corrine Michaels, kompletnie nie miałam pojęcia o istnieniu tej pisarki. Jej Consolation Duet skradł serca rzeszy czytelniczek, rozłamując je na setki kawałków oraz powalając na kolana. Z tego względu zaczęłam się bać, że stanie się to, co dotyka mnie bardzo często podczas sięgania po niezwykle zachwalane lektury, kiedy historie zupełnie mnie nie porywają, a ja nie potrafię pojąć fenomenu danego autora. Jednak świat należy do odważnych, dlatego od razu zabrałam się za dwa tomy, aby móc wyrobić sobie własne zdanie na temat twórczości Michaels.
Świat Natalie wali się jak domek z kart, kiedy dowiaduje się o śmierci swojego męża. Ma dopiero 27 lat, a pod sercem nosi córkę, która właśnie straciła ojca. Ogromnym oparciem w tych trudnych chwilach okazuje się Liam, najlepszy przyjaciel zmarłego, chociaż główna bohaterka stara się zbudować wokół siebie mur. Jednak Liam, kawałek po kawałku stara się go rozbić wszystkim, czym tylko potrafi, aby zobaczyć uśmiech na twarzy kobiety, która z dnia na dzień budzi w nim głęboko skrywane uczucia.
Conviction to kontynuacja rodzącej się miłości pomiędzy Natalie a Liamem, która zostaje wystawiona na próbę. W ich życiu pojawia się ktoś, kto nie może pojąć, jak szybko oboje zapomnieli o śmierci Aarona. Z tego co zdążyłam się zorientować, pierwsza część wywarła na innych nieco lepsze wrażenie niż druga. Zatem znowu będę w mniejszości... Obie książki są na bardzo podobnym poziomie, jednak Conviction wywarło we mnie dużo więcej emocji, pomimo braku zaskoczeń.
Gdy nasi mężczyźni wyjeżdżają, składamy resztki serc do kupy, aby przetrwać nadchodzące dni. Nie wszyscy rozumieją to, co robimy. Mówią, że tak, ale to nie zawsze droga usłana różami. Odkładamy obawy na bok i przyklejamy do twarzy sztuczne uśmiechy, bo tak należy. Żony wojskowych nie są silne, ponieważ chcą takie być. One muszą takie być. *
Zawsze sięgnięcie po kolejny tom zajmuje mi dobrych parę miesięcy. Nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek przeczytała drugą część cyklu zaraz po pierwszej - w tym przypadku właśnie to miało miejsce. W wielu miejscach natrafiałam na opinie o zakończeniu Consolation, wbijającym w fotel, dlatego już po pierwszych kartkach domyśliłam się go i miałam rację. Z tego względu finał nie wprawił mnie w osłupienie, ponieważ wiedziałam, że autorka dokładnie do tego dąży. To samo dotyczy Conviction i nie tylko samego zakończenia, ale także pewnej informacji w środku powieści, która wstrząsnęła światem głównej bohaterki, budząc w niej mnóstwo obaw i jednocześnie sprawiając ogrom radości.
Oczywiście nie obyło się bez kilku wpadek. Po pierwsze - literówki. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że rzadko kiedy człowiek wyłapie wszystkie błędy, bo niektóre potrafią skryć się w mrocznych zakamarkach, ujawniając się w najmniej spodziewanym momencie. Przymknęłabym oko na kilka literówek, ale zdecydowanie było ich zbyt dużo. Po drugie, kiedy po raz pierwszy, drugi i trzeci przeczytałam o "rozpadaniu się na kawałki", doszłam do wniosku, iż to niekiedy bardzo trafne oraz ciekawe określenie. Jednak jeśli pojawia się ono notorycznie, w końcu może człowiekowi zbrzydnąć. Istnieje spore prawdopodobieństwo, że nie jest to wina tłumacza, a ten tekst wyszedł od samej Corinne, która mogłaby zastąpić go także innymi, bo przez te nieustanne powtórki traci swój urok. Na koniec muszę jeszcze dodać to, co nieustannie widzę w amerykańskich książkach - jazda samochodem po alkoholu. Rozumiem, że ich trunki są słabsze niż nasze, aczkolwiek mówię kategoryczne "nie!" wsiadaniu za kierownicę po jakiejkolwiek dawce procentów.
Bardzo podziwiam kobiety, których mężowie wyjeżdżają na misje i każdego dnia stają ze śmiercią twarzą w twarz. Zdaję sobie sprawę z tego, że tak naprawdę może ona dopaść nas, niezależnie od tego, czy znajdujemy się daleko od domu, jednak znajdując się w środku piekła, prawdopodobieństwo śmierci jest dużo wyższe. Miesiące pełne strachu, igranie z losem, nieustanne wyczekiwanie na ujrzenie ukochanego w pełni sił... Szczególnie jeśli czeka się na mężczyznę w typie Liama. O mamusiu, co to za facet! Do tej pory zawsze brałam z przymrużeniem oka wszelkie teksty typu "znalazłam książkowego męża", ale tym razem nie odpuszczę. Liamie, wszyscy faceci powinni przeczytać ten cykl, aby wiedzieć, jak wygląda i zachowuje się mężczyzna marzeń!
Jeżeli na polskim rynku wydawniczym pojawią się kolejne powieści Corinne Michaels, to sięgnę po nie bez zastanowienia. Są to naprawdę porządne romanse - nie są to historie wybitne, ale w swojej kategorii biją wiele lektur na głowę. Oprócz wątku miłosnego poruszają także inne tematy, jak śmierć, bolesne rozstanie, zdrady, problemy z płodnością, poronienia, walkę z samym sobą, zespół stresu pourazowego, przyjaźń czy samotne macierzyństwo, dlatego daleko im od typowych odmóżdżaczy.
* cytat ze str. 201 (Conviction)
Książki biorą udział w wyzwaniach: Dziecięce poczytania Bonusowe, Grunt to okładka oraz Pod hasłem.
Dane techniczne o książce
Wydawnictwo: Szósty Zmysł
Data wydania: 11 października 2017 / 5 grudnia 2017
Liczba stron: 346 / 358
Gatunek: romans
Gatunek: romans
Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...
Mam w planach ten cykl.:)
OdpowiedzUsuńW książkach często są opisy, że w Ameryce siada się po alkoholu za kierownicę. Ale równie często pisze się o tym, że standardem jest zakładanie prezerwatywy.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Amerykanie myślą o jednym, a zapominają o drugim. Chyba nie można mieć wszystkiego! ;-)
UsuńMuszę w końcu poznać prozę tej autorki. Wszędzie widzę jej książki.
OdpowiedzUsuńNie czytałam! Jednak skoro wyróżniają się na tle innych, to może się na nie skuszę.
OdpowiedzUsuńO ja, o ja, o ja! To pierwsza tak szczera recenzja, którą przeczytałam o tym cyklu... i chcę! Bardzo ładnie ci wyszła - wyważona, a przy tym czuć Twoją sympatię.
OdpowiedzUsuńMam dość odmóżdżaczy - ja potrzebuję właśnie takich książek ;)
Zamówię sobie - tak na koniec sesji <3
O rajciu, normalnie zarumieniłam się, czytając Twoje słowa... Cieszę się, że udało mi się Ciebie zachęcić. Życzę dobrze zdanej sesji i miłej lektury. :*
UsuńCzytało mi się lekko i przyjemnie, bo to taki odmóżdżacz, nie traktuję takich powieści jako odwzorowanie życia.
OdpowiedzUsuńAle i zgadzam się z Tobą, w temacie jazdy po alkoholu.
Ja również ich tak nie traktuję, bo jednak jestem zbyt wielką realistką. ;-)
UsuńOj, coś mi się wydaje że nie długo sięgnę po tą pozycję! ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Daria z book-night
Nie mogę się przekonać do przeczytania tych książek, chociaż każda recenzja je wychwala. Chciałabym dać im szansę, historia przypomina mi bardzo tę opowiedzianą przez Magdalenę Witkiewicz w "Po prostu bądź". Teraz się zastanawiam, czy dać się ponieść tej fali zachwytów i przeczytać, czy jednak sobie odpuścić. Przyznam, że Twoja recenzja przekonuje mnie najbardziej ze wszystkich dotychczas przeczytanych.
OdpowiedzUsuńTwoje słowa to miód na moje serce... Dziękuję! "Po prostu bądź" jeszcze nie czytałam, ale na pewno to nadrobię. Jeśli masz ochotę sięgnąć po romans, to polecam tę historię. Wiadomo, że nie powinno się spodziewać po niej czegoś niezwykle ambitnego, ale w swoim gatunku to naprawdę dobre lektury.
UsuńCykl polecę siostrze, szkoda jedynie, że seria ma dużo literówek.
OdpowiedzUsuńHm, chyba w końcu muszę się za to zabrać, bo słyszałam już wiele pozytywnych opinii. Z pewnością dodam do swojej listy ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Weronika z https://recenzuje-od-ksiazki-strony.blogspot.com/
Mam w planach książki, choć im dalej od ich premier tym więcej negatywnych opinii trafiam. Choć ty raczej nie krytykujesz.
OdpowiedzUsuńP.s ja lubię czytać cały cykl jednym tchem, ale czasem jest to męczące.
Nie krytykuję, chociaż widzę minusy - wiadomo, że tych książek nie postawimy obok ambitnej literatury, ale w sumie po co... To kompletnie inne gatunki, więc nie powinno się ich porównywać.
UsuńWspaniałe książki, obie bardzo mnie poruszyły :) Super, że odważyłaś się je przeczytać :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że nie żałuję tego kroku :)
UsuńOgromnie mnie ta seria ciekawi. Już w tamtym roku wpisałam sobie oba tytuły, na listę do przeczytania. Mam nadzieję, ze w tym roku uda mi się z nimi zapoznać :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, abyś je dorwała! :)
UsuńBardzo się cieszę, że książka wywołała na Tobie podobne wrażenie, jak to było w moim przypadku. Zgadzam się, to porządne romanse i czyta się je jednym tchem.
OdpowiedzUsuńFaktycznie nie pamiętam, kiedy ostatnio przeczytałam tak szybko jakąś książkę... A tu udało się nawet dwie. :)
UsuńCiekawią mnie te książki :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam wiele o tych książkach, chociaż okładki gdzieś mi się w oczy rzuciły. Nie wiem, czy sięgnę po te pozycje, bo romans to nie jest gatunek, po który bym często sięgała. Jednak kiedy będę miała kiedyś ochotę na akurat tego typu literaturę, to czemu Nie?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Jeśli nabierzesz takiej ochoty, to zdecydowanie sięgnięcie po ten cykl będzie dobrą decyzją. :)
UsuńMoże to banalne, ale lubię ten typ romansu, kiedy zagubiona samotna kobieta spotyka mężczyznę, który pomimo zawirowań w jej życiu przyjmują ją taką jaka jest i pomaga się podnieść.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, poprostualeksandraa.blogspot.com
Muszę spróbować przeczytać jakąś książkę tej autorki!
OdpowiedzUsuń