Mit Idealnej Matki: "Liga (nie)złych mam. Egoistki z miłości" - Avital Norman Nathman

Liga (nie)złych mam. Egoistki z miłości to zbiór esejów o macierzyństwie, które rzadko wygląda jak z pierwszych stron gazet czy najpopularniejszych kont instagramowych. Każda mama jest inna, przez co wszystkie jesteśmy wyjątkowe i jedyne w swoim rodzaju. Masażystki, bizneswoman, reżyserki filmów dla dorosłych, muzyczki, nastolatki i kobiety dojrzałe, lesbijki i panie heteroseksualne - wiele nas dzieli, ale jedno jest pewne... nie musimy brać udziału w konkursie na idealną matkę, bo taka nie istnieje. Bądźmy dobrymi mamami dla swoich dzieci - to zdecydowanie wystarczy.

Nie ukrywam, że bałam się tej książki po moim niedawnym spotkaniu z Żałując macierzyństwa, która kompletnie nie spełniła moich oczekiwań. Na szczęście spędziłam kilka przyjemnych chwil z tą lekturą, niejednokrotnie kiwając głową i w niektórych mamach widząc cząstkę siebie. Niemniej zdarzały się sytuacje, kiedy nie mogłam pogodzić się z tym, co czytam, chociażby dowiadując się, jak kobieta upala się, aby przetrwać czas ze swoim dzieckiem, czy dowiadując się od innej autorki, że aborcja to zabieg jak każdy inny, który w zasadzie nie niesie ze sobą żadnych konsekwencji. Owszem, czasami mama również musi wykazać się egoizmem (chociaż nadal tego nie opanowałam), aczkolwiek w moim odczuciu wszystko powinno mieć swoje granice...

Walka pomiędzy matkami bywa zacięta, przypominając wyścig szczurów rodem z największych korporacji świata. Rozmawiając z niektórymi kobietami, można dojść do wniosku, iż ich dzieci ostatecznie zrezygnowały z pieluch w szóstym miesiącu życia, zaczęły chodzić w okolicach dziewiątego miesiąca, a na pierwsze urodziny sypały kilkuwersowymi wierszami jak z rękawa. Oczywiście wiele z nich jest cudownie zorganizowana - mieszkanie aż lśni, codziennie mają trzydaniowy obiad, każdego dnia mają czas na gorącą kawę, pełny makijaż oraz wyjście z kumpelami. No cóż, jeśli takie mamy istnieją to pełen szacunek - albo mają anioły zamiast dzieci, albo tabun opiekunów, którzy je odciążają.

Odwiedzając różne profile na portalach społecznościowych, typowa matka może załamać się i przestać wierzyć w siebie. W końcu odnosi wrażenie, że tylko ona jest totalnym nieogarem życiowym, a wszystkie inne mamy radzą sobie na 110%. Nic bardziej mylnego - normalną sprawą jest to, że w internecie każdy pragnie przedstawić się w pozytywnym świetle, zamiatając pod dywan pewne niedostatki. Z tego względu natykamy się nieustannie na przestrzenne i schludne wnętrza w pastelowych barwach (tyczy się to również pokoików dziecięcych wyglądających jak z katalogu), przepiękne potrawy misternie ułożone na wspaniałych porcelanach czy mamy siedzące na kanapach w pobliżu grzecznie bawiących się pociech, ubranych jak na pokaz mody. Pamiętajcie, że to rzeczywistość kreowana na potrzeby marketingu bądź w innych niejasnych celach.

Macierzyństwo to cholernie ciężka harówka, za którą nie dość, że nie dostaje się wynagrodzenia, a niekiedy nawet szczypty wdzięczności, to jeszcze nie można z niej zrezygnować czy wziąć kilkudniowego urlopu. Jednak osobiście nie zamieniłabym tego doświadczenia na żadne inne - pomimo tego, iż w zasadzie nie posiadam życia towarzyskiego, od dwóch lat nie przespałam ciągiem nawet trzech godzin i nie wiem, jak to jest chodzić do toalety w pojedynkę. Zdaję sobie sprawę z tego, iż to niedługo minie, a ja jeszcze zatęsknię za tymi pełnymi policzkami, wystającym brzuszkiem, pulchnymi udami i małymi rączkami...

Książka bierze udział w wyzwaniach: Dziecięce poczytania BonusoweGrunt to okładka oraz Zatytułuj się.
Dane techniczne o książce
Tytuł oryginału: The good mother myth
WydawnictwoKobiece
Data wydania: 29 stycznia 2018
Liczba stron: 384
Gatunekliteratura faktu
Te i inne nowości znajdziecie w księgarni:

21 komentarzy

Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...

  1. Czekam na tę książkę, ale póki co do mnie nie doszła :(
    Nie jestem matką, ale bardzo mnie ciekawi ta pozycja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może w końcu dojdzie. Chętnie dowiem się, co o niej myślisz. :)

      Usuń
  2. Słyszałam o tej książce :) oj tak, te instagramowe mamuśki przyprawiają mnie o mdłości :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mamą jak na razie nie jestem, więc obecnie książki nie przeczytam, ale myślę, że kiedyś w przyszłości może okazać się ciekawą lekturą.

    OdpowiedzUsuń
  4. Koniecznie muszę po nią sięgnąć. Mnie śmieszą zwłaszcza te obrazki idealnych rodzin gdzie dziecko jest w odprasowanej koszuli i w ogóle. Mój synek jest na etapie nauki samodzielnego jedzenia, nie chce śliniaka. Dzisiaj była zupa pomidorowa, a więc wyobraź sobie jak wyglądał :) Ale ile radości mu to sprawia. Po każdej łyżce cała rodzina musi bić brawo :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie muszę wyobrażać sobie tego, jak wyglądał, bo u nas to samo... Na początku to jeszcze Jasia przebierałam, ale teraz do wieczora chodzi brudny, bo buntuje się, jak chcę zmienić mu ubranie. :D

      Usuń
  5. Mamą jeszcze nie jestem, na razie nie mam też ochoty na tę pozycję, aczkolwiek na przyszłość nie mówię nie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam jeszcze sporo czasu zanim zacznę czytać tego typu książki. Ale kiedyś z pewnością się przyda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie nie trzeba być mamą, aby sięgać po takie książki, ale rozumiem. :)

      Usuń
  7. Moze kiedys, jak zostane mamą. Chwilowo to nie moj temat.

    OdpowiedzUsuń
  8. Książka z pewnością jest ciekawa, ale póki co nie dla mnie. Jednak z chęcią zapiszę tytuł, ponieważ jak zostanę mamą to z chęcią ją przeczytam.
    Serdecznie pozdrawiam.
    www.nacpana-ksiazkami.blogspot.de

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam wielką ochotę ją przeczytać! Skuszę się i ją kupię

    OdpowiedzUsuń
  10. Akurat tej powieści nie brałam do recenzji, ale widzę, że fajna :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie jestem jeszcze mamą ale z ogromna przyjemnością sięgam po tego typu literaturę, pokazującą kobietom że wcale nie trzeba być idealnym i wybitnie zorganizowanym żeby być szczęśliwym :) Czasem zerkam na różnego rodzaju grupy na facebooku i czasem jak czytam co jedna matka potrafi napisać do drugiej i wymieszać ją z błotem bo nie daje dziecku marcheweczek sadzonych jej własnymi rękami i podlewanymi najczystszą wodą ze świętych źródeł to mi się w żołądku przewraca :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety mam wrażenie, że solidarność jajników nie istnieje i to właśnie kobiety są najbardziej negatywnie nastawione do siebie nawzajem.

      Usuń
  12. o tak, zdecydowanie muszę przeczytać tą ksiązkę!

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.