Seria książek Rogera Hargreavesa rozkochała w sobie dzieci i rodziców z wielu krajów, aż w końcu trafiła również do Polski. Z tego względu spodziewałam się po niej krótkich i uniwersalnych historyjek, pozwalających na utożsamienie się z tytułowymi bohaterami, a także uświadomieniem sobie, że pewne zachowania są nieodpowiednie i należy je pozmieniać. Niestety dostałam zupełnie coś innego...
Mała Buntowniczka mieszka w Mętlikowie, gdzie wszystko jest na opak. Z tego względu postronni obserwatorzy mogą ją źle zrozumieć, kiedy ta chcąc ich pochwalić, wymienia ich wady, a a zamiast kogoś powitać, od razu go żegna. Na szczęście Pan Radosny zapraszając Buntowniczkę na swoje urodziny, wiedział, z czym może się to wiązać...
Wnioski: Jeżeli pochodzisz z miejsca, w którym panują inne zasady niż w większości społeczności, to i tak nie musisz dostosywać się, tylko masz prawo mówić to, co chcesz, nawet jeśli nie jest to miłe. W końcu wszyscy powinni ci wybaczyć, bo u ciebie jest to normalna sprawa.
Mała Złośnica lubi robić mniej lub bardziej poważne psikusy swoim znajomym, jednak nikt nie potrafił jej na tym przyłapać. Mała Promyczek wpada na pomysł zorganizowania konkursu na najokropniejszy figiel, wierząc, że winowajca w końcu przyzna się do wszystkiego. Mała Złośnica pochwaliła się przykrościami, jakie zgotowała innym, przez co sprawa wyszła na jaw... Jednak nie tylko ona maczała w tym palce.
Wnioski: W tej części nie jest jeszcze najgorzej, bo historyjka pokazuje, że należy przepraszać za swoje złe czyny i zawsze należy pomóc innym, jeśli zrobiliśmy im przykrość. Niemniej okazuje się także, iż aby ktoś przyznał się do błędu, trzeba podstępem namówić go do tego, a i tak nigdy nie wiadomo, czy ktoś inny nie maczał jeszcze palców w złych uczynkach, przy czym nadal jest bezkarny.
Mała Uparciuszka jest tak uparta, że nie słucha nawet najlepszych rad. Wszystko robi po swojemu, co nie wychodzi jej na dobre. Jednak tytułowa bohaterka do samego końca trzyma się swoich przekonań...
Wnioski: Rób wszystko na przekór innym, bo przecież tylko ty masz rację, a inni zawsze się mylą. Nie słuchaj dobrych rad, zawsze idź własną drogą, nawet jeśli jest błędna. Nigdy nie przyznawaj innym, że mieli rację.
Mała Pomocnica uwielbia pomagać, jednak nie zawsze jej to wychodzi. Bardzo entuzjastycznie podchodzi do wspierania innych, co nie jest zbyt mile widziane, ponieważ Pomocnica robi to dość nieskutecznie...
Wnioski: Nie warto pomagać, bo to przynosi więcej szkody niż pożytku. Wyciągając pomocną dłoń, możesz doprowadzić do jakiegoś problemu, który sprawi, że inni będą na ciebie źli. Jeżeli nie potrafisz sobie poradzić z prostymi czynnościami, to niczego nie ruszaj i pozwól innym radzić sobie samodzielnie.
Mała Wstydnisia jest tak bardzo nieśmiała, że z nikim nie utrzymuje kontaktu i boi się stanąć z kimkolwiek twarzą w twarz. Kiedy dostaje zaproszenie na przyjęcie, walczy sama ze sobą. W końcu pan Figlarz przychodzi po nią i zabiera na imprezę, gdzie Mała Wstydnisia poznaje kogoś o niemal takim samym usposobieniu...
Wnioski: To ewidentnie jedna z lepszych książek z serii, którą miałam okazję poznać. Można z niej wywnioskować, że jeśli mamy w swoim otoczeniu nieśmiałe osoby, to należy pomóc im w przełamywaniu swoich lęków. Nieśmiali ludzie mają ciężko w życiu, ale nie mogę zamykać się na świat - pewnie czuliby się zbyt przytłoczeni kimś bardzo energicznym, ale jeśli na ich drodze stanie ktoś o podobnym charakterze, to razem mogą stworzyć ciekawy duet. O ile w końcu zdecydują się ze sobą porozmawiać i... nie zemdleją ze stresu.
Pan Bystrzak cieszy się ze swojej inteligencji, pozwalającej na wymyślanie ciekawych rozwiązań ułatwiających życie. Jednak kiedy poznaje osoby spoza swojego miejsca zamieszkania, okazuje się, że wcale nie jest tak bystry, jak przypuszczał...
Wnioski: Ciężko jest mi jednoznacznie ocenić tę historię, bo z jednej strony pokazuje, że nie wolno przechwalać się, bo inni ludzie mogą szybko zweryfikować nasze przekonania, przez co okaże się, iż wcale nie jesteśmy tacy wspaniali. Z drugiej strony sądzę, że trzeba znać swoją wartość, a pewność siebie (oby nie przesadna) jest naprawdę bardzo mile widziana, a nasze otoczenie często ocenia nas zbyt powierzchownie, ferując wyroki, kiedy nawet nas nie zna.
Pan Bałagan nie dba nie tylko o swoje mieszkanie i podwórko, ale także o własny wygląd, ponieważ jest totalnym bałaganiarzem. Kiedy na jego drodze pojawiają się panowie Czysty i Schludny, pokazują mu, jak inaczej mogłoby wyglądać jego miejsce zamieszkania, a nawet on sam.
Wnioski: Nie sprzątaj, bo jak będziesz miał dostatecznie brudno i inni nie będą mogli wytrzymać w tym bałaganie, to przyjdą i wypucują wszystko, abyś mógł sobie dalej urzędować w swoim azylu.
Pan Pośpiech wiecznie gdzieś biega, nie zatrzymując się nawet na chwilę. Marzy o wyjeździe na wycieczkę, zatem poszukuje pracy, w której nie będzie musiał przystawać na zbyt długo, żeby nie tracić czasu.
Wnioski: Jeśli ciągle gdzieś się spieszysz, to znajdź odpowiednią pracę, gdzie nie będziesz musiał zmieniać swoich przyzwyczajeń. Oczywiście pamiętaj, żeby nie jeść śniadania, bo szkoda czasu.
Pan Radosny cieszy się wszystkim, dlatego kiedy poznaje Pana Smuteczka pragnie zarazić go swoją radością, bo przecież można rozśmieszyć nawet najbardziej ponurego smutasa.
Wnioski: To zdecydowanie moja ulubiona część, ponieważ w końcu znajduje się tu motto, którego nie trzeba wyłuskiwać z czeluści fabuły, bo jest przedstawione jasno i wyraźnie. Nie warto się smucić, a jeśli nie mamy powodów do radości, to zacznijmy spędzać czas z kimś, kto lubi się uśmiechać, aż w końcu zarazimy się od niego tym entuzjazmem.
Pan Leniuszek najchętniej nie robiłby nic cały dzień, dlatego kiedy trafia na Trud i Znój, zmuszony jest do czynności, o jakich nawet nigdy dotąd nie myślał.
Wnioski: Czasami dobrze byłoby ruszyć się z kanapy i coś zrobić, bo lenistwo prowadzi do zguby. Chyba, że jedynie przyśni się wam, iż coś robicie - wtedy śpijcie dalej...
Wnioski: Czasami dobrze byłoby ruszyć się z kanapy i coś zrobić, bo lenistwo prowadzi do zguby. Chyba, że jedynie przyśni się wam, iż coś robicie - wtedy śpijcie dalej...
Na pewno plusem jest niska cena oraz dostępność książeczek, ponieważ można kupić je chociażby w Biedronce. Same wydanie nie do końca mi pasuje - niewielki format idealnie nadaje się do małych dłoni, aczkolwiek już delikatne strony i giętka okładka mogą szybko ulec zniszczeniu. Same ilustracje także nie budzą ciepłych uczuć, zdecydowanie nie trafiając w mój gust.
W tych książeczkach ewidentnie brakuje jasno określonego motta, swoistego podsumowania ukazującego, że konkretne zachowanie jest złe, a wszyscy powinniśmy postępować w taki, a nie inny sposób. Starszaki mogą jeszcze puścić wodze wyobraźni, dopowiadając sobie pewne rzeczy, ale maluchy muszą mieć wszystko podane na tacy. Gdzie jest wyciąganie wniosków ze swoich złych zachowań? Książki dziecięce powinny pomagać w przełamywaniu lęków, chwalić za dobre czyny, a także ganić za te złe i nakłaniać do poprawy. Niestety jest to najpotężniejszy mankament, który w moim odczuciu dyskwalifikuje tę serię.
Książki biorą udział w wyzwaniu: Dziecięce poczytania Bonusowe.
Dane techniczne o książce
Wydawnictwo: Egmont
Seria/cykl: Mr. Men i Mała Miss
Data wydania: 15 lutego 2018
Liczba stron: 32 (każda)
Gatunek: literatura dziecięca
Gatunek: literatura dziecięca
Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...
Niektóre nauki, wplecione w fabułę książeczek, są nawet absurdalne. ;) A ilustracje faktycznie jakoś średnio są przyjemne dla oka.
OdpowiedzUsuńUff, dobrze wiedzieć, że nie tylko mi ta seria nie przypadła do gustu.
Usuńsuper, coś dla mojego urwisa:)
OdpowiedzUsuńMnie jakoś nie przekonują te książeczki. 😊
OdpowiedzUsuńMnie również niestety. ;-)
UsuńMieszkam na stałe w Londynie, i tutaj seria tych książeczek jest bardzo popularna. W domu chyba każde angielskie dziecko ją ma ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie nie potrafię zrozumieć tego fenomenu...
UsuńCiekawie się prezentuje, ale ja gustuje w innych rysunkach - jakoś te współczesne mi nie podchodzą :)
OdpowiedzUsuńWspółczesne bywają piękne, ale te faktycznie nie należą do najładniejszych...
UsuńMi akurat się podobały, ale faktem jest, że czytałam ciekawsze.
OdpowiedzUsuńJa patrzę też z perspektywy mamy i doszukuję się w książkach innych rzeczy niż (być może) Ty. :)
UsuńFajna seria :)
OdpowiedzUsuńMojego serca akurat nie skradła. ;-)
UsuńCiekawa seria, ale dla mnie morał w takich książeczkach jest najważniejszy :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie ten brak morału dyskwalifikuje tę serię.
UsuńDenerwuje mnie, że postaci męskie to panowie, a żeńskoe są „małe”. Dlaczego nie pan i pani albo mała i mały?
OdpowiedzUsuńFaktycznie, nawet nie zwróciłam na to uwagi!
Usuńmoja córeczka bardzo polubiła tę serię ... dla nas to przede wszystkim taki "punkt wyjścia" do rozmowy o pewnych zachowaniach, emocjach, uczuciach i myślę, że to w naszym wypadku jest na PLUS
OdpowiedzUsuńJa również lubię, kiedy po zamknięciu ostatniej strony można porozmawiać z dzieckiem, jednak dla mnie autor musi zawrzeć w książce przynajmniej jedne zdanie podsumowujące, przekazujące jakiś morał, który będzie stanowić świetny punkt wyjścia do rozmowy. Tutaj bardzo mi tego brakuje.
UsuńSzukam czegoś do poskromienie mojego "w lipcu będzie 3"latka, ale widzę, że to nie będzie to. Dzięki za recenzję.
OdpowiedzUsuńJa ze swojej strony na pewno nie polecam tej serii.
Usuń