Swoją przygodę z twórczością Justyny Kopińskiej rozpoczęłam od niezwykle popularnego tytułu Polska odwraca oczy, jednak wiedziałam, że na pewno dość szybko sięgnę także po jej debiut, czyli Czy Bóg wybaczy siostrze Bernadetcie?, którą niedawno wznowiono.
W naszym kraju siostry zakonne czy księża traktowani są z dużym szacunkiem oraz niemałym dystansem. Powszechnie uważa się, że są to ludzie o dobrych i miłosiernych sercach, dlatego bardzo często ich działalność nie jest sprawdzana w jakikolwiek sposób. Niestety coraz częściej słyszymy o okropnych wydarzeniach dziejących się wśród osób duchownych, tak jak w przypadku sierocińca w Zabrzu, gdzie stosowano nieludzkie praktyki wobec dzieci.
Przywiązywanie do kaloryfera lub słupa na wiele godzin, bicie, wyzywanie, szykanowanie, zamykanie w pokoju, wyrywanie włosów, zmuszanie do jedzenia wymiocin czy przyzwalanie na gwałty pomiędzy wychowankami. Jak po takich przejściach można pójść dalej, będąc zwyczajnym obywatelem? Jak można założyć rodzinę i cieszyć się z jej obecności? Niestety większość wychowanków nie potrafi poradzić sobie z traumą - wielu z nich stało się przestępcami, gwałcicielami oraz mordercami.
Niektóre dzieci zdobywały się na odwagę, aby podzielić się swoimi przeżyciami z nauczycielami w szkole, co ani razu nie przyniosło pozytywnych skutków. Wychowawcy albo bagatelizowali problem, wierząc, że zakonnice są uosobieniem dobroci, zatem dziecko zapewne ma zbyt wybujałą wyobraźnię, albo kierowały swoje zastrzeżenia do dyrektor ośrodka, która sama szykanowała swoich wychowanków.
Siostra Bernadetta ewidentnie wykazuje osobowość psychopatyczną, a do tego jest wytrawną kłamczuchą, potrafiącą omamić wszystkich dookoła. Za ogromne spustoszenie w psychice ogromnej liczby dzieci została skazana na... dwa lata pozbawienia wolności. To kpina wobec nas wszystkich, a szczególnie pokrzywdzonych. Niestety w naszym kraju ludzie, którzy ukradną bochenek chleba z głodu dostają większe kary, niżeli zabójcy czy osoby przez lata znęcające się nad innymi. Straszna jest świadomość tego, że w tym wszystkim zawiniło grono osób, które nadal sprawuje opiekę nad dziećmi...
Dane techniczne o książce
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 10 kwietnia 2018 (wznowienie) / 22 kwietnia 2015 (pierwsze wydanie)
Liczba stron: 232
Gatunek: reportaż
Gatunek: reportaż
Tę książkę i inne nowości znajdziecie w księgarni:
Rana Awdish od zawsze pragnęła zostać lekarzem, dlatego praca na oddziale intensywnej terapii okazała się spełnieniem jej marzeń. Sielanka nie trwała długo - kobieta będąc w ciąży, doznała potężnego krwotoku, nie tylko tracąc dziecko, ale również na wiele miesięcy stając się zależną od kolegów po fachu. Te doświadczenie uświadomiło jej, jak wiele zmian wymaga służba zdrowia.
Z całym szacunkiem do przeżyć autorki - nie wzbudziła ona mojej sympatii. Zdecydowanie na pierwszy plan nieustannie wysuwa się rzeczowość, pragmatyzm i chłodna kalkulacja, które charakteryzują jej lekarską stronę. Ta kobieta zapomina, że jest także tylko człowiekiem, mającym prawo do pokazywania emocji. Zszokowało mnie jej zachowanie po usłyszeniu o śmierci swojego dziecka - Rana Awdish zareagowała, jakby to kompletnie jej nie dotyczyło.
Sięgając po tę książkę, miałam nadzieję, iż będzie to coś w stylu Małych bogów, ale niestety przeliczyłam się. W szoku czytałam ponad miesiąc, a niekiedy miałam wrażenie, że nigdy nie skończę tej lektury. Wiele tutaj specjalistycznych szczegółów i niepotrzebnych treści. Sam styl, jakim posługuje się Rana Awdish, jest bardzo toporny - nie wiem, na ile to kwestia tłumaczenia. Ta historia powinna trafić do lekarzy, a nie pacjentów, bo tak naprawdę nie potrafię odkryć, co mogłabym z niej wynieść. Chyba jedynie jeszcze większy strach przed służbą zdrowia.
Medyczny światek rządzi się swoimi prawami, a każdy pacjent traktowany jest jak przypadek, nie widzi się w nim człowieka. Młodym lekarzom wbija się do głowy konieczność wyłączenia emocji. Przy jednoczesnym braku bezpiecznej przestrzeni na uczucia lekarzy, zaczynają oni przybierać maski, nie radząc sobie ze sobą, co niejednokrotnie odbija się na pacjentach. Może trzeba otrzeć się o śmierć lub przynajmniej mocno rozchorować, aby zrozumieć, jak wszystko wygląda z drugiej strony, uświadamiając sobie, jak istotna jest empatia lekarza w procesie zdrowienia?
Z całym szacunkiem do przeżyć autorki - nie wzbudziła ona mojej sympatii. Zdecydowanie na pierwszy plan nieustannie wysuwa się rzeczowość, pragmatyzm i chłodna kalkulacja, które charakteryzują jej lekarską stronę. Ta kobieta zapomina, że jest także tylko człowiekiem, mającym prawo do pokazywania emocji. Zszokowało mnie jej zachowanie po usłyszeniu o śmierci swojego dziecka - Rana Awdish zareagowała, jakby to kompletnie jej nie dotyczyło.
Sięgając po tę książkę, miałam nadzieję, iż będzie to coś w stylu Małych bogów, ale niestety przeliczyłam się. W szoku czytałam ponad miesiąc, a niekiedy miałam wrażenie, że nigdy nie skończę tej lektury. Wiele tutaj specjalistycznych szczegółów i niepotrzebnych treści. Sam styl, jakim posługuje się Rana Awdish, jest bardzo toporny - nie wiem, na ile to kwestia tłumaczenia. Ta historia powinna trafić do lekarzy, a nie pacjentów, bo tak naprawdę nie potrafię odkryć, co mogłabym z niej wynieść. Chyba jedynie jeszcze większy strach przed służbą zdrowia.
Medyczny światek rządzi się swoimi prawami, a każdy pacjent traktowany jest jak przypadek, nie widzi się w nim człowieka. Młodym lekarzom wbija się do głowy konieczność wyłączenia emocji. Przy jednoczesnym braku bezpiecznej przestrzeni na uczucia lekarzy, zaczynają oni przybierać maski, nie radząc sobie ze sobą, co niejednokrotnie odbija się na pacjentach. Może trzeba otrzeć się o śmierć lub przynajmniej mocno rozchorować, aby zrozumieć, jak wszystko wygląda z drugiej strony, uświadamiając sobie, jak istotna jest empatia lekarza w procesie zdrowienia?
Książka bierze udział w wyzwaniach: Dziecięce poczytania Bonusowe.
Dane techniczne o książce
Tytuł oryginału: In Shock: My Journey from Death to Recovery and the Redemptive Power of Hope
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 18 kwietnia 2018
Liczba stron: 320
Gatunek: literatura faktu
Historia nigdy nie była moim konikiem, a jedynym okresem, który interesował mnie na lekcjach, były właśnie czasy (około)wojenne. Z tego względu co jakiś czas staram się sięgnąć po taką lekturę. Tym razem skusiłam się na wspomnienia Adiny Blady-Szwajger - polskiej lekarki żydowskiego pochodzenia i rodowitej warszawianki.
I więcej nic nie pamiętam to niedługa, aczkolwiek mocno emocjonalna książka, ponieważ śmierć każdego człowieka boli, szczególnie jeśli jest w pełni niezawiniona. Adina Blady-Szwajger, jak ogrom innych ludzi w okresie wojennym, każdego dnia musiała patrzeć na umierające istoty, w tym bezbronne dzieci. Doszło nawet do tego, że zapragnęła pomóc im odejść w bardziej humanitarny sposób. Z każdym zmarłym maluchem umierała także cząstka jej samej.
Opisy bólu, z jakimi musieli zmagać się ludzie, a także ich wyglądu spowodowanego różnorakimi chorobami, sprawiały, że niemal widziałam te osoby. Generalnie cała książka jest ważnym głosem oddającym hołd dobrym ludziom z dawnych czasów, jednak nie ukrywam, że czyta się ją dość ciężko. Powodem tego jest spisanie swoich przeżyć i spostrzeżeń po wielu latach od ich zaistnienia, przez co autorka, już jako staruszka, nie wszystko zapamiętała, niekiedy mieszając pewne wydarzenia. I więcej nic nie pamiętam napisana jest w mocno chaotyczny sposób, co przeszkadzało mi w odbiorze, ale z drugiej strony rozumiem to i szanuję, bo podejrzewam, że ja po tylu latach nie miałabym w pamięci takiej ilości szczegółów.
Jeżeli interesujecie się tematyką wojenną, to polecam wam tę książkę, bo na pewno nieco poszerzy waszą wiedzę o kilka dodatkowych szczegółów historycznych. Pozostaje tylko podziwiać ludzi, którym udało się przejść piekło.
Książka bierze udział w wyzwaniach: Dziecięce poczytania Bonusowe, Pod hasłem, WyPożyczone oraz Zatytułuj się.
Dane techniczne o książce
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 13 stycznia 2010
Liczba stron: 288
Gatunek: pamiętnik
Gatunek: pamiętnik
Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...
Każdą chcę przeczytać.:) Wartościowe tytuły.:)
OdpowiedzUsuńZainteresował mnie pierwszy tytuł, chętnie kiedyś przeczytam tę książkę.
OdpowiedzUsuńKsiążkę Justyny Kopińskiej mam w planach. I czuję, że wywoła we mnie wiele emocji.
OdpowiedzUsuńKopińskiej czytałam tylko "Polska odwraca oczy", ale o siostrze Bernadetcie oczywiście słyszałam. W Polsce odkrywanie zbrodni popełnianych przez duchowieństwo nadal jest czymś oślizgłym, jakby wielu z nas nie chciało zauważyć, że i tam zdarzają się psychopaci i socjopaci, ludzie pełni okrucieństwa. "Bliskość" boga nie ma tu nic do rzeczy.
OdpowiedzUsuń"I więcej nic nie pamiętam" mnie zainteresowało, jednak trochę boję się wspomnianego przez Ciebie chaosu. Cóż, może sama się przekonam :).
Jesteśmy krajem katolickim, dlatego wielu ludzi uważa, że księża czy zakonnice to osoby z sercem na dłoni, którzy nigdy nikogo nie krzywdzą. Niestety jest to bardzo krzywdzące w stosunku do osób, które przeszły piekło przez takich osobników...
UsuńChętnie poczytałabym "Czy Bóg wybaczy...". Czuję, że książka wzbudziłaby we mnie wiele emocji. Faktycznie zdarzają się takie różne przypadki wśród osób uduchowionych, powinno się je surowo karać, a nie bagatelizować i tuszować. Z drugiej strony wiele osób postrzega potem Kościół przez pryzmat jednej osoby (bądź kilku), co także uważam za wielki błąd. Nie powinno być jednak żadnej tolerancji dla tego typu przypadków.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak! Niestety w naszym kraju sporo jest takich "świętych krów" (nie tylko wśród duchownych), którym wydaje się, że nie można ich ruszyć i niestety często zdarza się, iż ich zbrodnie oraz występki są zamiatane pod dywan...
UsuńŻadnej nie mam w najbliższych planach.
OdpowiedzUsuńCzytałam "Czy Bóg wybaczy siostrze Bernadettcie?" i ten reportaż wywarł na mnie ogromne wrażenie. Długo się po nim zbierałam.
OdpowiedzUsuńTa pierwsza leży na moim regale :)
OdpowiedzUsuńZabieram się do tej Justyny Kopińskiej i zabieram i chyba czas najwyższy. Dawno nie czytałam dobrego reportażu a z tego co wiem na nią akurat można w tej kwestii liczyć. ZNowu mi ciśnienie podskoczy ale co robić ;)
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto, chociaż ja akurat nie jestem tak mocno zachwycona jej reportażami, jak wiele innych osób, ale naprawdę warto po nią sięgnąć.
UsuńPierwszą książkę muszę w końcu przeczytać, bo od dawna to za mną chodzi :)
OdpowiedzUsuńCzuję, że tylko 'W szoku' byłabym w stanie przeczytać, ale mam obawy o lubienie bohaterki... ostatnio czytałam powieść i żadnego bohatera nie polubiłam choć książka była ciekawa...
OdpowiedzUsuńMnie z kolei ta książka zawiodła i już nawet nie chodzi o cechy autorki, ale sam styl, który nie do końca mnie przekonał.
UsuńChętnie się zapoznam;)
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawe to reportaże, na pewno po nie sięgnę i ja...
OdpowiedzUsuńPo sukcesie "Polska odwraca oczy" kupiłam pozostałe książki i zbieram się na odwagę, żeby przecztrac
OdpowiedzUsuńJa już kończę "Z nienawiści do kobiet", zatem będę miała wszystko za sobą.
UsuńO lekarzach wolę nie czytać...
OdpowiedzUsuń