Kiedy dziecko jest małe, to rodzic decyduje o tym, co znajduje się na jego talerzu. Przez pierwsze lata życia maluch jest względnie kontrolowany (chyba, że do akcji wkroczą zbyt mocno rozpieszczający dziadkowie czy ciocie - z moich doświadczeń wynika, iż uzależniają oni dobre samopoczucie dziecka od ilości zjedzonych przez niego słodyczy - rzecz jasna, im więcej, tym lepiej...), jednak gdy pójdzie do szkoły nie zawsze można sprawować nad nim pieczę. Jeżeli je obiady na stołówce lub pakujemy mu śniadanie, to jeszcze jest całkiem nieźle, ale kiedy zaczynamy dawać kilka złotych na coś do jedzenia, to zaczyna się robić mniej kolorowo. Na szczęście uczniowie szkół podstawowych mogą liczyć na drugie śniadanie w postaci porcji owoców i warzyw oraz mleka i produktów mlecznych.
Unijny Program dla szkół w roku szkolnym 2017/2018 udostępnił dzieciom owoce (jabłka, gruszki, śliwki, truskawki), warzywa (marchew, rzodkiewkę, paprykę, pomidory, kalarepę) i soki owocowe, warzywne oraz owocowo-warzywne, jak również mleko, jogurty naturalne, kefiry naturalne oraz serki twarogowe. Na stronie Programu można wyczytać, ile łącznie w całym roku szkolnym dzieci otrzymują porcji owocowo-warzywnych, a także mleka i jego przetworów!
Dobre nawyki żywieniowe należy kształtować od najmłodszych lat, bo kiedy dziecko od początku pozna smak naturalnych produktów, to będzie sięgało po nie bez większego problemu. Niestety zbyt często dzieci karmione są mocno przetworzoną żywnością, pełną cukru i soli, a także innych niepotrzebnych składników, źle wpływających na organizm.
Taki program może przynieść same pozytywne skutki - nie tylko propagować zdrowe nawyki i promować zdrową dietę, ale do tego pokazać dzieciom, skąd pochodzą poszczególne produkty. W szkołach realizowane są liczne działania o charakterze edukacyjnym, chociażby zachęcanie do przygotowywania i spożywania wspólnych drugich śniadań, organizowanie warsztatów i wycieczek tematycznych. Bardzo ciekawym elementem jest włączenie do owego przedsięwzięcia postaci Chrumasa - animowanej świnki, która w zabawny sposób przedstawia dzieciom zasady zdrowego odżywiania się. Sama chętnie odwiedzam tę stronę internetową, na której można znaleźć kilka ciekawostek, dowiadując się, jak długo można przechowywać w lodówce poszczególne produkty, którą wodę warto wybrać, a także parę innych istotnych porad.
Żałuję, że kiedy ja byłam dzieckiem, nie mogłam liczyć w szkole na takie rarytasy, ale cieszę się, iż aktualnie uczniowie mogą korzystać z takiej formy zdrowego żywienia. Z pewnością nie wszyscy rodzice mają możliwość, czas bądź ochotę zapewnić swojemu potomstwu odpowiednią ilość warzyw i owoców w ciągu dnia, zatem taka forma pomocy ze strony szkoły to coś wartego uwagi. Przed moim 2,5-latkiem jeszcze kilka lat spokoju, jednak czas szybko mija i nie zdążę się obejrzeć, a będę prowadziła go do szkoły - mam nadzieję, że do tego czasu Program jedynie zostanie rozpowszechniony i obejmie jeszcze większą grupę dzieci.
* pierwsze zdjęcie pochodzi z tej strony
Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...
Uważam, że to bardzo ważne, by dzieci jadły zdrowo.
OdpowiedzUsuńBardzo! To inwestycja w ich przyszłość :)
UsuńJak najbardziej popieram.
OdpowiedzUsuńTo cudownie :)
UsuńPrzez ostatnie 2 lata pracowałam w szkole i szczerze mówiąc to nad tym programem warto jeszcze popracować na poziomie lokalnym. Tak jak sama idea jest świetna to już np. jakość niektórych warzyw i owoców jak dla mnie pozostawiała wiele do życzenia. Niektóre z nich już na następny dzień zwykle nie nadawały się do spożycia:/.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem lepiej sprawdzała się akcja "Śniadanie daje moc" gdzie przygotowywaliśmy zdrowe śniadania z dziećmi. Albo warsztaty kulinarne, gdzie dzieci przygotowywały różne zdrowe i nie tylko śniadaniowe rzeczy.
O akcji "Śniadanie daje moc" nie słyszałam, ale na pewno zgłębię temat. Na pewno trzeba dopracować także akcję wspomnianą przeze mnie - oby to uczyniono. :)
UsuńInicjatywa faktycznie wspaniała i warta propagowania.
OdpowiedzUsuńDokładnie :)
UsuńInicjatywa świetna, ale w dużej mierze w teorii. Dlaczego?
OdpowiedzUsuńOczywiście rozdawanie dzieciom mleka, jogurtów, owoców czy warzyw jest super (co oczywiście popieram choć Pati od razu mogła zjeść tylko warzywa), ale w praktyce jest tak, że owoce czy warzywa nie zawsze były smaczne lub nie wyglądały świeżo. A serki, kefiry czy jogurty nie przechowywane w chłodnych miejscach bardzo szybko stają się przydatne do wyrzucenia. A umówmy się, że korytarz czy sala lekcyjna nie są chłodnymi miejscami.
Niestety spora część dzieci nie lubi wielu z rozdawanych produktów, więc stoją cały dzień, kiedy to pani prosi dzieci, by pozabierały to do domu...
Już nie wspomnę o stronie czystości... osobiście widziałam jaki to dramat, zwłaszcza w dni produktów mlecznych...
Także jestem na tak, ale trzeba się nad tym pochylić
Na pewno warto byłoby zastanowić się nad odpowiednim przechowywaniem pewnych produktów, szczególnie tych wymagających chłodzenia. Niestety to może być problem, bo nie sądzę, aby szkoły zaopatrzyły się w dodatkowe lodówki.
UsuńTakie inicjatywy są bardzo potrzebne - po prostu. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńBardzo! Trzeba o nich mówić :)
UsuńIdea programu jest OK, jednak jego realizacja nie zawsze się sprawdza. Pracuję w szkole i nie zostaje mi nic innego, jak potwierdzić słowa moich przedmówczyń. Rozdawane warzywa i owoce nie zawsze są najlepszej jakości. Woźne nie raz musiały ścierać jogurt ze ścian czy podłogi,kiedy dziecko rzuciło plecakiem lub kubeczek zgniatał się między książkami, a zawartość wypływała na zewnątrz - podręczniki i zeszyty też ucierpiały. Nie jeden raz sama musiałam wyrzucać zepsute kefiry, które dzieci zostawiły w mojej sali na półkach, bo nie chciały brać ich do domu.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, jak można byłoby to zmienić? Na pewno trzeba byłoby to przemyśleć.
UsuńZdrowe żywienie powinno się liczyć w każdym wieku, takim szkolnym jednak szczególnie :)
OdpowiedzUsuńJako były nauczyciel - popieram tę akcję. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTak, jak osoby wypowiadające się przede mną, jestem za, ale pod warunkiem dopracowania szczegółów. Jestem ciocią piątki urwisów i naprawdę cieszy mnie to, że w szkole wzmacnia się ich pozytywne nawyki, które wynoszą z domu, ale większy nacisk powinno kłaść się na jakość tych produktów i edukację. Nie wystarczy dać dziecku warzywo czy owoc. Fajnie byłoby, gdyby dzieciaki przede wszystkim uczyły się jak je łączyć i co smacznego można z tego wszystkiego wyczarować. Bo nie oszukujmy się, ale nawet większość dorosłych niechętnie wcina pojedyncze, surowe warzywa, ale kiedy połączy się je w sałatkę, albo koktajl to już inna bajka.
OdpowiedzUsuńPoza tym niestety nie wszystkie dzieci mają dobry przykład w domu. Moje rodzeństwo akurat dobrze się odżywia i siłą rzeczy ich dzieci także (do tego stopnia, że mój 9-letni siostrzeniec częstowany cukierkami odmawia, bo zwyczajnie za nimi nie przepada), ale to tylko potwierdza fakt, że przykład idzie z góry i jeśli rodzice nie przykładają uwagi do tego, co jedzą, to żadna szkolna akcja nie pomoże. Choć mam nadzieję, że się mylę i takie zaszczepianie w dzieciach świadomości żywieniowej przełoży się na ich zachowanie w momencie, kiedy już same będą decydować co i jak jedzą.
Podpisuję się pod tym! Co jak co, ale jednak to rodzice powinni zadbać o to, aby dzieci spożywały warzywa i owoce. Jeśli tego nie zrobią, to ani szkoła, ani nikt inny nie przekona ich do tego.
UsuńAkcja jak najbardziej warta uwagi! Ja póki co mam jedynie doświadczenie z przedszkola i tutaj jestem zadowolona, bo akurat w naszym przedszkolu dzieci naprawdę miały całkiem niezłe jedzenie... Ale edukacja dotycząca zdrowego żywienia powinna być zawsze!
OdpowiedzUsuńTo bardzo dobrze, bo na wielu grupach facebookowych niekiedy łapałam się za głowę, widząc jadłospisy przedszkolne.
Usuń