Nie mam zbyt wielkiego doświadczenia z twórczością Sylwii Kubryńskiej, jednak jej 30 sekund skradło moje serce, zatem czym prędzej postanowiłam sięgnąć po najnowszą powieść. Tym bardziej, że porusza tematykę, którą ubóstwiam, czyli różne oblicza macierzyństwa.
Mama to opowieść o młodej studentce, której wraz z ujrzeniem dwóch kresek na teście ciążowym, sypie się świat. Dziewczyna boi się, że nie podoła nowemu wyzwaniu, jednak po porodzie zakochuje się w swoim synu. Żyją skromnie i dość spokojnie, aż kobieta poznaje bóstwo w postaci Adama. Z całych sił pragnie dopasować się do jego rodziny, zapominając, że u jej boku stoi mały chłopczyk, potrzebujący miłości.
Miłość jest niezagrożona tylko wtedy, gdy nie wynika z żadnego przymusu. Kiedy wcale nie musisz kochać, a jednak chcesz. Kiedy nikt cię z twojej miłości nie przepytuje, nie robi ci sprawdzianu, jak bardzo i czy w ogóle kochasz A jednak każdego dnia każdej matce próbuje się zrobić świstówę z miłości. I jeśli ona nie odpowie śpiewająco na pytania, znaczy, że nie kocha. Albo kocha, załóżmy, na tróję. A jeśli kocha na tróję, to co z niej za matka? Jeśli kocha na tróję, to tak, jakby nie kochała wcale. Świat lubi zerojedynkowość, świat uwielbia kolory czarno-białe. I każe kochać na szóstkę. Bez taryfy ulgowej, bez chwil słabości, zapomnienia, roztargnienia. Z poświęceniem do krwi.
Główna bohaterka mocno pogubiła się w swoim życiu. Dość jednostajne życie zmienia się, gdy na horyzoncie pojawia się mężczyzna z dobrego domu (chociaż jego rodzina ewidentnie jest dziwna, a momentami wręcz toksyczna). Tytułowa mama nagle ma klapki na oczach - zakochanie sprawia, że zapomina o istnieniu swojego dziecka, które usilnie pragnie zwrócić na siebie uwagę. To smutne, że potrzeba akceptacji i miłości sprawiła, iż kobieta zaczęła wstydzić się potomka, co skończyło się tak, a nie inaczej...
Współczesnym matkom stawia się ogrom wymagań, którym naprawdę ciężko sprostać. Jednak to samo dotyczy dzieci i nieustannego wyścigu szczurów. Jeśli wymagania stawiane są zbyt wysoko nie tylko przez innych, ale także przez rodziców, którzy powinni być oparciem, to młody człowiek może nie poradzić sobie z tak ogromną odpowiedzialnością.
Sylwia Kubryńska stworzyła opowieść o samotnym i wczesnym macierzyństwie, konieczności rezygnacji z marzeń, braku perspektyw, stawianiu wymagań ciężkich do zrealizowania czy okropnie przedmiotowym traktowaniu kobiet. To historia pokazująca, że zawsze jest czas na zmiany, jednak warto dokonać ich wcześniej niż później, bo czasami możemy nie zdążyć ponaprawiać swoich błędów.
Niestety mam wrażenie, że głównym przekazem tej książki, co pokazuje też powyższy film reklamowy, jest utwierdzenie matek w przekonaniu, że najwspanialszą rzeczą, jaką mogą podarować swoim dzieciom, jest życie, bo dziecko (...) choćby nie wiem co się stało, choćbym nie wiem jak zostałą potępiona, choćby mnie nazwano najgorszą matką na świecie - dzięki mnie może się wykąpać, dzięki mnie może parskać, dzięki mnie może wołać z radości, dzięki mnie może ŻYĆ. Osobiście uważam, że to nie wystarczy. Dziecko potrzebuje miłości, pielęgnacji, zrozumienia, tłumaczenia, bliskości i wielu innych czynników wpływających na to, iż wyrośnie na mądrego oraz dobrego człowieka. Podarowanie życia u niektórych jest totalnie przypadkowe, a zajmowanie się dzieckiem nie ma wiele wspólnego z wychowywaniem. To normalne, że każda z nas popełnia błędy, ponieważ jesteśmy tylko ludźmi. Nasze dzieci kochają nas takimi, jakimi jesteśmy ze wszystkimi zaletami i wadami, ale nie wystarczy dać potomstwu jedynie życia - to o wiele za mało. Trzeba je jeszcze przez te życie przeprowadzić...
Książka bierze udział w wyzwaniach: Dziecięce poczytania Bonusowe, Pod hasłem oraz Zatytułuj się 2.
Dane techniczne o książce
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 22 maja 2018
Liczba stron: 336
Gatunek: powieść obyczajowa
Gatunek: powieść obyczajowa
Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...
Muszę koniecznie przeczytać tę książkę. Koniecznie.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o niej wcześniej. Będę mieć na uwadze! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ♥♥
Nie oceniam po okładkach
Polecę tę książkę mojej siostrze, która jest młodą mamą.:)
OdpowiedzUsuńO tak, niech przeczyta! :)
UsuńMoże kiedyś dam jej szansę.
OdpowiedzUsuńBardzo mądra książka, recenzja też mi się podoba. Pozdrawiam znad filiżanki porannej kawy :)
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja. Rzadko sięgam po pozycje z tej tematyki i sama nie jestem jeszcze matką, ale czuję, że po tej lekturze miałabym wiele wartościowych przemyśleń. Chętnie sięgnę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Myślę, że po taką lekturę mogą również sięgnąć kobiety bezdzietne. :)
UsuńPiękna recenzja, ciekawa. Myślę, że z przyjemnością przeczytam tą książkę, jeśli tylko będę miała możliwość.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
https://ukatji.blogspot.com/
W 100% zgadzam się z Twoim ostatnim zdaniem... i wbrew pozorom to wspieranie dziecka i nauczenie życia jest o wiele trudniejsze niż samo przyjście na świat tego dziecka...
OdpowiedzUsuńUrodzenie dziecka wydaje się najłatwiejsze w tym wszystkim...
UsuńKoniecznie muszę sprawdzić tę książkę!
OdpowiedzUsuńMasz wiele racji w tym artykule, dlatego na pewno sięgnę po książkę
OdpowiedzUsuńWarto sięgnąć po tę książkę, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńObowiązkowa pozycja
OdpowiedzUsuńEkstra propozycja :D
OdpowiedzUsuńChoć zdarza mi się czytać o macierzyństwie, nie jestem pewna, czy ten tytuł trafiłby do mojego serca.
OdpowiedzUsuńJa akurat sięgam po dosłownie wszystko o macierzyństwie, także i ten tytuł musiałam przeczytać.
Usuń