Wrażenia po pierwszym spotkaniu z twórczością Tarryn Fisher już zdążyły się zatrzeć, jednak doskonale pamiętam to, że czułam się zawiedziona. Zachwytom nad Bad Mommy. Zła mama nie było końca, dlatego nastawiłam się na historię zwalającą z nóg. Owszem, sam koncept był świetny, aczkolwiek wykonanie nie spełniło moich oczekiwań. Dlatego nadszedł czas na drugie podejście do tej wychwalanej autorki - tym razem nadeszła pora na Margo.
Tytułowa bohaterka mieszka w ponurym miasteczku, a swój dom nazywa pożeraczem. Od wielu lat musi zajmować się swoją matką chorującą na depresję. Margo jest bardzo samotna, jednak jej życie ulega diametralnej zmianie w dniu poznania Judaha. Kiedy ginie mała dziewczynka z sąsiedztwa, Margo postanawia dotrzeć do prawdy, która okazuje się dużo bardziej złożona...
(...) ludzie są zbudowani do życia z cierpieniem. Słabi ludzie pozwalają, by ból ich dusił, doprowadzając do powolnej, emocjonalnej śmierci. Silni ludzie wykorzystują ból (...). Używają go jako paliwa. *
Margo podobała mi się nieco bardziej niż Bad Mommy. Zła mama, ale nadal nie podzielam zdania wielu osób, jakoby ta lektura była niemal wybitną i jedną z najlepszych, jakiekolwiek czytałam. Sama idea, znajdująca się w głowie autorki, jak najbardziej do mnie przemawia. Całą lekturę czekałam na jakiś wybuch - coś, co powaliłoby mnie na łopatki albo chociaż spowodowało zaskoczenie. Niestety zabrakło mi tego... Pod koniec naprawdę zaczęło mi przeszkadzać te zamieszanie w głowie głównej bohaterki, przez co już nie wiedziałam, co jest wymysłem jej wyobraźni, a co dzieje się naprawdę. Nie wspominając o niemal szóstym zmyśle głównej bohaterki, która patrząc na człowieka, już wiedziała, iż popełnił zbrodnię. Ponadto miałam szczerą nadzieję, że chociaż finałem autorka nadrobi braki, jednak moje nadzieje okazały się płonne.
Nigdy nie można być zbyt ostrożnym w świecie pełnym psycholi. **
Generalnie uważam, że Margo jest niezłą powieścią - po prostu tradycyjnie nie wykorzystano jej potencjału w pełni. Niemniej podczas lektury targało mną sporo emocji, co jest ogromnym plusem. Zawsze czuję niemal fizyczny ból, kiedy słyszę o krzywdzie niewinnych osób, szczególnie dzieci. Z tego względu miałam ochotę rozszarpać większość mieszkańców Bone, którzy nawet nie zasługiwali na miano rodziców. Do tego doszła bolesna świadomość tego, iż często popełniamy złe czyny ze względu na środowisko, z jakiego pochodzimy - obserwujemy niepoprawne zachowania, obiecujemy sobie, że ich nie powielimy, następnie dochodzimy do wniosku, że i tak nie mamy lepszych wzorców, więc również postępujemy źle. W ten sposób koło się zamyka...
Tarryn Fisher każe nam zastanowić się nad tym, czy mamy prawo sądzić innych ludzi, wymierzając im swoją wersję sprawiedliwości, nawet jeżeli zrobili coś bardzo złego? Czy możemy usprawiedliwić człowieka, który zabił jedną osobę, skoro tym czynem uratował kilkoro innych? Zanim odpowiemy na te pytanie, pamiętajmy, że w każdym z nas tkwi dawka mroku oraz okrucieństwa - po prostu nie wszyscy mamy okazję znaleźć się w sytuacji, kiedy musimy je wyjawić przed światem.
** cytat ze str. 238
Książka bierze udział w wyzwaniu: Pod hasłem.
Dane techniczne o książce
Tytuł oryginału: Marrow
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 11 stycznia 2017
Liczba stron: 352
Gatunek: powieść psychologiczna, thriller
Liczba stron: 352
Gatunek: powieść psychologiczna, thriller
Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...
Nie czytałam, chyba jej przeczytanie nie jest mi pisane chociaz swego czasu bylo o niej głośno.
OdpowiedzUsuńTo prawda, w zasadzie o każdej książce Fisher jest głośno, a ja zastanawiam się, czy naprawdę powinno...
UsuńJeszcze się zastanowię nad tą książką, tematyka bowiem trudna, a ja raczej teraz szukam czegoś lżejszego. Pozdrawiam z mroźnego Południa Polski :)
OdpowiedzUsuńTo nie jest raczej książka dla mnie. 😊
OdpowiedzUsuńTrudna tematyka, ale warto się zmierzyć. Każda mama powinna znaleźć trochę czasu na refleksję :)
OdpowiedzUsuńNie tylko mama...
UsuńNie czytałam jeszcze nic tej autorki.
OdpowiedzUsuńKupilam obie książki tej autorki a potem naczytalam sie recenzji, ze to sredniaki i odechcialo mi sie czytac :-]
OdpowiedzUsuńJa akurat należę do grona osób, które nie rozumieją jej fenomenu, ale to grono nie jest zbyt liczne... ;-)
UsuńPrzede mną dopiero Bad Mommy, zobaczymy czy mi się spodoba.
OdpowiedzUsuńMnie też nie zachwyciła, ale może u Ciebie będzie lepiej :)
UsuńNa pewno przeczytam
OdpowiedzUsuńOjoj, moje oczy cierpiały jak zobaczyły pierwsze zdjęcie XD Nienawidzę łamać grzbietów i boli mnie jak to widzę, ale akceptuję, że inni tak nie mają :p
OdpowiedzUsuńCo do samej książki, to też czułam się źle, z tym że autorka tak nawymyślała, że serio nie było da rady się domyślić co jest wymysłem, a co nie, i bardzo, ale to bardzo działało mi to na nerwach, bo należę do osób, które lubią jasne sytuacje...
Pozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
Szelest Stron
Też tego nie robię, ale to książka biblioteczna, której grzbiet był już tak złamany, że do zdjęcia mogłam to zrobić. ;-)
UsuńNie moja tematyka, więc raczej nie przeczytam :/
OdpowiedzUsuńZabookowany świat Pauli