Szklany klosz Sylvii Plath to kultowa powieść. Wiele lat zajęło mi sięgnięcie po tę lekturę - przez ten czas natykałam się na same pozytywne opinie, przez co moje oczekiwania rosły. Oczywiście bałam się, że ich nie podzielę, ponieważ dość często zdarza się, że to, co zachwyca innych, mnie nie rusza. Niemniej nie spodziewałam się, że będę aż tak zawiedziona...
Esther jest młodą kobietą, która nie potrafi cieszyć się tym, co oferuje jej życie. Nie umie odnaleźć się w otaczającym świecie, wszystko ją zniechęca, a nieustanny strach przed utratą talentu nie pozwala racjonalnie myśleć. To wszystko doprowadza ją do załamania psychicznego.
Och, aż nie wiem, co mam napisać o tej powieści, którą wszyscy wychwalają pod niebiosa, a ja kompletnie tego nie podzielam. Na pewno Szklany klosz zasłuży na miano największego zawodu czytelniczego tego roku. Każdy ma inny gust i to jest piękne, jednak ja totalnie nie mogę pojąć, jak owa historia może być najlepszą, jaką wielu kiedykolwiek czytało. Ta lektura była męczarnią - jej dokończenie zajęło mi niemal dwa miesiące (oczywiście z przerwami, bo nie dałam rady przeczytać jej jednym ciągiem).
Nie dostrzegłam w tej historii niczego wartościowego - jedyne co, to odechciewało mi się żyć podczas czytania. Nie polecam jej ludziom, którzy mają myśli samobójcze bądź depresję, bo nie sądzę, aby pomogła ona komukolwiek podźwignąć się, a wręcz przeciwnie. Nawet zdrowego człowieka może zdołować. Miałam jeszcze cichą nadzieję na interesujące zakończenie, ale cóż... cała opowieść jest dosłownie urwana, dlatego nie wiadomo, jak potoczyły się losy bohaterki.
Nuda, nuda, nuda. Brak jakiejkolwiek akcji, głębszych przemyśleń, bohaterów dających się lubić. W moim odczuciu kompletna porażka. Podejrzewam, że niewiele osób podzieli moje zdanie, a może nawet wyleje się na mnie hejt za moją dość odosobnioną opinię, ale i tak mnie to nie ruszy. Serio, zupełnie nie pojmuję zachwytów nad tą lekturą. Jestem dumna z siebie, że w ogóle dotrwałam do końca - zasługuję na nagrodę, którą chyba będzie po prostu dobra książka, a mam wrażenie, że już każda będzie lepsza niż Szklany klosz.
Książka bierze udział w wyzwaniu czytelniczym LC jako książka, która została zekranizowana oraz Pod hasłem.
Dane techniczne o książce
Tytuł oryginału: The Bell Jar
Wydawnictwo: Marginesy
Data wydania: 23 stycznia 2019 (wznowienie)
Liczba stron: 344
Gatunek: powieść autobiograficzna
Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...
Czytałem, czytałem :)
OdpowiedzUsuńI jakie wrażenia?
UsuńTo raczej nie są moje klimaty :)Szkoda, że cię rozczarowała.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Pola
www.czytamytu.blospot.com
Choruję od dwóch dziesięcioleci na depresję. Nie wiem,czemu ta lektura Cię zdolowala? Mnie raczej przyniosła ulgę,że inni też na to chorują. Jeśli chodzi o Sylvię Plath,to polecam jej "Dzienniki". "Szklany klosz" debiutował dawno temu,stylistyka nie każdemu może odpowiadać.Zresztą w tamtych czasach wstyd było mówić o takich chorobach. W sumie jej powieść,to jej własne przeżycia a nie wymyślona historia. Możliwe,ze realia amerykańskie tamtych czasów nie każdemu odpowiadają i mogą być nieco odmienne i nudne. Autorka była dobra w pisaniu,jej poezja na prawdę robi wrażenie jak i wspomniane "Dzienniki".
OdpowiedzUsuńTo, że wielu ludzi choruje, raczej jest wiadome. Mnie ta lektura zdołowała, bo na dobrą sprawę gdybym ja miała depresję, nie sądzę, aby podniosła mnie na duchu. Liczne próby samobójcze, pobyty w szpitalach i zwłaszcza niejasne zakończenie (w moim odczuciu) nie dają żadnej nadziei...
UsuńZdecydowanie podziękuję.:)
OdpowiedzUsuńA ja z chęcią do niej zajrzę.
OdpowiedzUsuńW takim razie życzę Ci, aby czytanie "Szklanego klosza" przyniosło Ci więcej radości. :)
UsuńSzkoda, że Cię zawiodła.
OdpowiedzUsuńTa lektura jeszcze przede mną. Dobrze jednak wiedzieć, że to jedna z tych, która albo zachwyci albo kompletnie rozczaruje. Zobaczymy jak będzie w moim przypadku ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci, abyś stała po tej bardziej zadowolonej stronie. ;-)
UsuńZ pewnością jej nie przeczytam. Nie mam czasu na nudne książki.
OdpowiedzUsuńNie zachęcił mnie opis tej książki, a twoja recenzja tylko mnie w tym utwierdziła.
OdpowiedzUsuńCzytałam różne recenzje i chyba nie skusze sie
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa historia. Na pewno przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPróbowałam walczyć z poprzednim wydaniem tej książki, dawno temu to było i nie pamiętam treści,ale pamiętam że było okropnie!
OdpowiedzUsuńTotalna nuda i raczej nie dobrnęłam do końca...
Jak dobrze, że na świecie istnieje chociaż jeszcze jedna osoba, która nie zachwyciła się tą książką! :)
UsuńOj szkoda że książka zawiodła, ale tak niestety czasem bywa....
OdpowiedzUsuńO nie, najgorzej jak liczy się, że coś będzie świetne a tu taka klapa.
OdpowiedzUsuńTo prawda... W zasadzie raczej staram się nie nastawiać na żadną książkę, ale tutaj liczyłam jednak, że przynajmniej przypadnie mi do gustu.
UsuńO kurczę, a ja ostatnio miałam jakiś przebłysk, że może warto by po nią sięgnąć :D
OdpowiedzUsuńKiedyś też zawiodłam się na takiej "kultowej" powieści. Czytając "Buszującego w zbożu" myślałam, że zwariuję - sama nie wiem czy z nudów, czy z idiotyzmu całej książki.
Pozdrawiam ciepło,
Paulina z naksiazki.blogspot.com