Miało być zaskakująco i radośnie: "Współlokatorzy" - Beth O'Leary

Współlokatorzy to tytuł, który w ostatnim czasie pojawiał się niemal we wszystkich spisach czytelniczych nowościPomysł na fabułę bardzo mnie zaintrygował, dlatego kiedy tylko nadarzyła się taka okazja, postanowiłam dać szansę Beth O'Leary.

Tiffy wynajmuje mieszkanie u Leona, który pojawia się w nim jedynie za dnia, ponieważ w nocy pracuje. Dziewczynie odpowiada ta opcja, gdyż potrzebuje tylko miejsca do spania i dachu nad głową, zatem chętnie przystaje na dzielenie łóżka z Leonem, którego nawet nie będzie widywać. Jak potoczy się ta intrygująca znajomość?

Nie jest trudno przestać racjonalnie myśleć, kiedy w naszym sercu pojawia się miłość. Niestety przy tym często totalnie zapominamy o sobie, dlatego łatwo wtedy przejść na gorszą stronę mocy, z której powrót nie jest taki prosty, jakby mogło się wydawać. Zawsze trzeba pamiętać o własnych pragnieniach i celach, aby nie wpaść w pułapkę zbyt ogromnego poświęcenia dla drugiej osoby - jeżeli trafimy na manipulanta, ciężko będzie wydostać się z jego macek. Niemniej trzeba również wierzyć w to, że i w naszym życiu pojawi się słońce, rozganiając ciemne chmury, bo na świecie istnieją również dobre dusze...

Sama idea tej książki to strzał w dziesiątkę, gdyż jeszcze nie spotkałam się z podobną koncepcją. Ciężko w tych czasach stworzyć oryginalną historię, zatem autorce należą się brawa. Niestety już kierunek, w jaki potoczyła się akcja jest aż nadto przewidywalny, a i losy bohaterów nie zaskakują w żadnym stopniu. Nie miałabym nic przeciwko temu, gdyby nie hasła reklamujące ową powieść jako "zaskakującą, radosną, wspaniałą". Poczucie humoru mam wielkie, ale przy tej lekturze chyba nawet nie uśmiechnęłam się ani razu... Nie wspominając o tym, iż reszta przymiotników także nie ma zbyt wiele wspólnego z rzeczywistością.

Beth O'Leary porusza w tej powieści kilka poważniejszych wątków, jak manipulacja, samotność, chorobliwa potrzeba bycia kochanym, przemoc psychiczna czy uzależnienie od drugiej osoby. To wszystko sprawia, że losy Tiffy i Leona stają się bardziej dramatyczne niż zabawne, a przy tym pewne wydarzenia stają się nieco absurdalne i nie do końca przemyślane. 

Współlokatorów polecam wszystkim, którzy uwielbiają lekkie, niezobowiązujące i nieco przesłodzone powieści. Mnie ta historia nie urzekła, ponieważ spodziewałam się czegoś dużo lepszego, biorąc pod uwagę wszędobylskie recenzje wychwalające tę lekturę niemal pod niebiosa. Nie jestem usatysfakcjonowana, ale mocno zawiedziona - niemniej duży plus za pomysł, który naprawdę można było świetnie wykorzystać.

Dane techniczne o książce
Tytuł oryginału: The Flatshare
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 15 maja 2019 
Liczba stron: 432
Gatunek: literatura obyczajowa
Tę książkę znajdziecie w księgarni:

25 komentarzy

Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...

  1. Hmm czasami można się skusić na coś przesłodzonego. Książka ma bardzo ładnie dobrane kolory okładki. Zapraszam do mnie! http://elzbietarogalska.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie okładka jest bardzo udana. Historia nie skradła mojego serca, ale wiele osób ją kupiło. :)

      Usuń
  2. Przesłodzone to na pewno nie jest coś, co mnie interesuje.. ale za to całość prezentuje się obiecująco. No i ogromny plus za lekkość - tak dla 'rozluźnienia' warto przeczytać coś, co nie wymaga ogromnego skupienia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiele osób zachwyca się tą opowieścią, więc ma w sobie to "coś". Ja także lubię czasami sięgnąć po coś lekkiego i odprężającego.

      Usuń
  3. Szkoda, że Ci się nie spodobała. Ja bardzo miło wspominam lekturę - potrzebowałam wtedy takiej rozluźniającej i romantycznej historii :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również lubię takie historie, ale przez te wszelakie zachwyty miałam chyba zbyt wygórowane oczekiwania.

      Usuń
  4. Dobrze, że chociaż pomysł jest nowatorski.

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda, że się zawiodłaś. Ja również będę czytać ten tytuł i jestem ciekawa, jak go odbiorę. 😊

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam już o tej książce i mam jej lekturę w planach.

    OdpowiedzUsuń
  7. Przesłodzone i lekkie, zdecydowanie na nie :) Jakoś od początku nie byłem nią zainteresowany, dziękuję za recenzję :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Właściwie to książka w tej najbardziej podstawowej warstwie była zabawna i (lekko) zaskakująca, ale masz rację, że momentami włos się jeżył na głowie gdy poruszaliśmy temat manipulacji i toksycznego związku. Ale może to dobrze, że się o tym pisze.

    OdpowiedzUsuń
  9. Szkoda, że nie urzekła Cię ta historia. Ja mam na nią ochotę i liczę, że miło spędzę z nią czas. ;)

    Jools and her books

    OdpowiedzUsuń
  10. Odłożyłam ją ostatnio w księgarni, choć zastanawiałam się jakiś czas nad nią. Chyba dobrze zrobiłam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciężko mi to stwierdzić, bo jednak jestem w mniejszości, jeśli chodzi o wrażenia po lekturze.

      Usuń
  11. Mam ją w planach by sobie wyrobić własną opinię :)
    http://whothatgirl.pl

    OdpowiedzUsuń
  12. O, szkoda, że Cię nie usatysfakcjonowała :) Ja się przy niej dużo uśmiechałam i szybko ją pochłonęłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie żałuję tego, że sama opowieść nie wywołała we mnie uśmiechu - owszem, jest urocza, ale to tylko tyle.

      Usuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.