Od wielu lat jestem fanką twórczości Ewy Nowak. Dorastałam wraz z Serią Miętową, którą chętnie czytałam jeszcze niedawno, chociaż nastolatką przestałam być wieki temu. Kiedy ujrzałam jej najnowszą zapowiedź, poruszającą bardzo aktualny temat, wiedziałam, że muszę poznać historię zawartą w Orkan. Depresja.
Szesnastoletni Borys Orkan cierpi na depresję, chociaż nie każdy zdaje sobie z tego sprawę. Różnorodne wydarzenia negatywnie wpływają na podejście chłopca, a początkiem końca wydaje się jego znajomość z Miszą, który jest mocno zafascynowany samobójstwami. Chęć do życia ulatuje z każdym dniem...
Muszę przyznać, że nie pamiętam, kiedy ostatnio miałam taki problem z jednoznaczną oceną książki. Ja nadal nie wiem, czy jestem bardziej za, czy przeciw, przez co nieustannie myślę o tej historii. Pomysł - bardzo ważny i potrzebny, tylko sądzę, iż oczekiwałam innego sposobu przedstawienia tematu. Obawiam się, że zbyt wiele osób może odebrać tę książkę inaczej, niż (przypuszczam) pragnęła tego autorka.
W tej historii brakuje jakiegokolwiek pozytywnego wzorca postępowania względem osoby chorej na depresję. Pojawia się mały wątek nauczyciela, który wydaje się nieco wyczuwać, co dzieje się z jego uczniem, ale nie jest to pociągnięte dalej. Rodzice niby chcą pomóc, szczególnie mama, ale robią to totalnie nieumiejętnie, jedynie pogarszając stan Borysa. Doskonale rozumiem, że autorce zależało na przedstawieniu tej historii w taki sposób, ale przez to jest ona zbyt dołująca i destrukcyjna, a chyba nie o to w niej powinno chodzić.
Nie wiem, komu miałabym polecić tę książkę. Smutek, rozgoryczenie i złość zalewały mnie podczas lektury, a nigdy nie miałam za sobą jakichkolwiek epizodów depresyjnych, więc nie sądzę, aby mogły sięgać po nią osoby z problemami natury psychicznej. Mam wrażenie, że nawet w pełni zdrowi nastolatkowie, do których teoretycznie kierowana jest ta powieść, nie są odpowiednimi adresatami, ponieważ pewne zachowania i myśli związane z samobójstwem, mogą przynieść odwrotny skutek od zamierzonego, czyli zachęcić do podjęcia niebezpiecznych kroków, aniżeli od nich odwieść. Na plus zaliczam zakończenie, czyli spełnienie najgorszych snów każdego samobójcy - daje do myślenia, przestrzegając przed pochopnym targnięciem się na życie.
Dane techniczne o książce
Wydawnictwo: Egmont
Data wydania: 11 marca 2020
Liczba stron: 336
Gatunek: powieść młodzieżowa
Gatunek: powieść młodzieżowa
Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...
Z racji zawodu, jednak chciałabym sięgnąć po tę książkę. 😊
OdpowiedzUsuńZ tymi adresatami według mnie masz rację.
OdpowiedzUsuńNo to niestety raczej się nie skuszę, skoro bardziej dołuje niż ukazuje jak pomóc.
OdpowiedzUsuńHm... A może w tej książce nie chodziło o ukazanie jak pomóc, tylko o to właśnie, czego Ty doświadczyłaś? By dać komuś namiastkę tych odczuć, z którymi 24/7 zmaga się osoba chora na depresję. Tylko namiastkę, ale mimo wszystko. Bo jestem zdania, że nikt, kto tego sam nie doświadczył, nie zrozumie w pełni. Jedynie częściowo. Od ponad roku choruję na depresję i powiem szczerze, że bardzo się zidentyfikowałam z bohaterem już po samym Twoim zarysie fabuły, bo książki nie znam...
OdpowiedzUsuńJa jak najbardziej rozumiem, ale uważam, że jednak kierując taką historię do nastolatków, warto byłoby pokazać też jakieś światełko w tunelu...
UsuńO matko, to jakaś strasznie psychodeliczna książka...
OdpowiedzUsuńDziękuję za recenzję. Ten temat jest mi bliski, ale tym razem muszę odpuścić. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńAleż nie ma za co. Rozumiem :)
UsuńWydaje mi się, że autorce mogło chodzić właśnie o to, aby czytelnik mógł tak od środka poznać, czym ta depresja właściwie jest - uwrażliwić. Więc może dobrze, że jest właśnie taka dołująca, wręcz przytłaczająca. Już widzę kolejną recenzję tej książki i jestem jej coraz bardziej ciekawa - tym bardziej, że też czytałam inne książki Ewy Nowak i bardzo je lubiłam. Wiem też, że autorka wie, o czym pisze, jest w końcu psychologiem i pedagogiem, na pewno sobie tego z palca nie wyssała. Liczę na ciekawie opowiedzianą historię z nauką!
OdpowiedzUsuńBalladyBezludne
Absolutnie nie uważam, aby było tu coś wyssane z palca. Na pewno owa książka miała uwrażliwiać, jednak nie jestem do końca przekonana, że taka forma jest odpowiednia dla nastolatków.
Usuń