Różne oblicza dobra i zła: "Wyspa na końcu świata" - Kiran Millwood Hargrave [PRZEDPREMIEROWO!]

Wszyscy dobrze wiemy, że nie wolno oceniać książki po okładce, jednak nie oszukujmy się - szybciej sięgniemy po dobrze prezentującą się powieść, niż po lekturę wyglądającą niezbyt interesująco. Wyspa na końcu świata Kiran Millwood Hargrave zachwyca okładką, a jej treść (na szczęście!) dorównuje pięknu zewnętrznemu.

Dwunastoletnia Amihan mieszka wraz z chorą mamą na wyspie Culion. Kiedy dociera tam pan Zamora, urzędnik z dalekiej Manili, wszystko się zmienia. Ludzie zostają podzieleni na czystych i trędowatych, a zdrowe dzieci wysyłane są do sierocińca znajdującego się na dalekiej wyspie Coron. Główna bohaterka nie może pogodzić się z zaistniałą sytuacją, zwłaszcza z poczuciem samotności, niesprawiedliwości i wykluczenia. Pewnego dnia postanawia wrócić do swej rodzicielki, która mocno podupada na zdrowiu, chociaż podróż wymaga wielkiej odwagi i siły...

Niektóre motyle żyją jeden dzień, inne tydzień, a jeszcze inne miesiąc. Ale każdego dnia żyją pełnią życia. Dzięki nim świat jest piękniejszy, nawet jeśli spędzają na nim tylko krótką chwilę. *

Nie spodziewałam się, że ta niedługa, pozornie zwyczajna historia tak bardzo trafi do mojego serca. Książka, która teoretycznie kierowana jest do czytelników w wieku nastoletnim, tak wiele prawd przekazuje także dużo starszym osobom. Okazuje się, że świat nigdy nie jest czarno-biały - źli ludzie potrafią czynić dobre rzeczy, a dobrzy ludzie niekiedy dopuszczają się niepochlebnego postępowania. Zbyt często widzimy w innych ich przywary bądź cechy, które wydostają się na pierwszy plan, totalnie zapominając, że przede wszystkim są oni ludźmi, zatem zasługują na szacunek. 

Miłość to piękne uczucie, które niekiedy wymaga poświęceń. Wtedy warto postawić sobie pytanie - czy wolę być szczęśliwym przez kilka dni, chociaż po upływie tego czasu będę cierpieć, czy jednak preferuję żyć zwyczajnie i długo, ale bez jakichkolwiek uniesień i radośniejszych momentów? To są niezwykle trudne wybory, nad jakimi warto zastanowić się głębiej i pamiętać, że życie mamy tylko jedno, więc trzeba je wykorzystać jak najlepiej.

* cytat ze str. 239

Książka bierze udział w  wyzwaniu czytelniczym LC jako książka, którą przykuła moją uwagę okładką.
Dane techniczne o książce
Tytuł oryginału: The Island at the End of Everything
Data wydania: 15 lipca 2020
Liczba stron: 288
Gatunek: literatura młodzieżowa

15 komentarzy

Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...

  1. Widziałam Twoją opinię na LC. Ta książka wpisuje się w mój gust czytelniczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze się i mam nadzieję, że niebawem przeczytasz książkę. :)

      Usuń
  2. Na pewno będę czytała tę książkę. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem bardzo ciekawa tej książki. Widziałam już jedną jej recenzję, która mnie zachęciła. Za książką przemawia u mnie też fakt, że wyspa, o której mowa istnieje w rzeczywistości, choć nieco inną ma historię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, dlatego tym bardziej warto sięgnąć po tę książkę.

      Usuń
  4. Czekam na tę książkę od jej zapowiedzi. Mam nadzieję, że się nie zawiodę.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie słyszałam o tej książce.

    OdpowiedzUsuń
  6. Weszłam w recenzję dzięki tej cudownej okładce. Zaczytam ją czytać a tu... wspominasz o okładce! Widzę, że nie tylko ja uwielbiam nie tylko ja jestem taką sroką okładkową :D Co do książki, cieszę się, że jest to ciekawa lektura. Mam nadzieję, że w przyszłości uda mi się ją przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, przyznaję się bez bicia, że uwielbiam piękne okładki.

      Usuń
  7. Sama nie wiem, może kiedyś przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Co do wstępu - zgadzam się całkowicie. Częściej wzrok pada na to co na półce ładne, a nie brzydkie. I po takie książki sięgamy. Co do historii - ostatnio cierpię na przesyt więc może sięgnę po te młodzieżówkę, skoro polecasz. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra młodzieżówka nie jest zła, zatem i ja lubię nieraz sięgnąć po coś dla młodszych czytelników.

      Usuń
  9. Jeśli będę miała okazję to z chęcią przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.