Odkąd pamiętam, uwielbiałam książki w jakikolwiek sposób poruszające tematykę dzieci oraz macierzyństwa. Od czasu swojej pierwszej ciąży nieustannie oglądałam również wszelakie filmy, seriale i programy dotyczące porodów. Jednym z nich był serial Moje 600 gramów szczęścia - nie opuściłam ani jednego odcinka, nieustannie rycząc, a że akurat sama nosiłam wtedy malucha pod sercem, to przeżycia były podwójne. Bałam się, współczułam, kibicowałam i modliłam się, aby mnie to nie spotkało. Mnie się udało, jednak nie każdej z nas jest to dane...
W Polsce co dziesiąty noworodek przychodzi na świat zbyt wcześnie. Aktualnie szansę na przeżycie mają już dzieci urodzone w dwudziestym drugim tygodniu ciąży, jednak ich późniejszy stan zdrowotny najczęściej wiąże się z wieloma problemami, operacjami, zabiegami. Na Oddziale Intensywnej Terapii Noworodka niektóre wcześniaki spędzają długie miesiące i nigdy nie wiadomo, w jakim stanie go opuszczą albo czy w ogóle im się to uda...
Matka znajduje w sobie nadludzką siłę, kiedy dziecko jest w niebezpieczeństwie, wstaje i idzie, walczy, jest w stanie zrobić dla niego wszystko. Ja też czasami czułam, że doszłam do ściany, że nie daję rady, że kroku już nie zrobię, ale zbierałam się i jechałam na oddział. *
Nie pamiętam, kiedy jakaś lektura tak bardzo przeczołgała mnie pod względem emocjonalnym. Przez nieco ponad dwieście stron nieustannie po moich plecach przechodziły ciarki, a ja siadywałam, wpatrując się w jedne miejsce, myśląc i myśląc... przy tym doceniając, jak ogromne szczęście miałam, rodząc dzieci w terminie (a w zasadzie nawet po). Moje pociechy ewidentnie nie były chętne do wyjścia z ciepłego, wygodnego brzucha i trzeba było im trochę pomóc. Nie wyobrażam sobie, jak miałoby wyglądać moje życie, gdyby przyszły one wiele tygodni wcześniej niż trzeba...
To jest niezwykle ciężka książka, na pewno nie dla każdego. Zdecydowanie można przewartościować całe swoje życie, a przy tym uświadomić sobie, że nikt z nas nie ma prawa oceniać kobiet, które stają przed dylematem usilnej walki o życie swojego dziecka (po czym może być ono po prostu maluchem leżącym, niesłyszącym, niewidzącym, nieruszającym ani jedną kończyną, niepotrafiącym zrobić samodzielnie dosłownie niczego), a poddaniem się i pozwoleniem mu odejść. Bezapelacyjnie każde życie jest cudem, ale niekiedy walka o nie jest okupiona łzami i okropnym bólem, więc może nie zawsze trzeba usilnie zabiegać o utrzymywanie egzystencji? To niesamowicie trudna decyzja, ale nawet same matki niekiedy zastanawiają się nad tym, czy było warto, skoro wcześniactwo niesie za sobą tak wiele konsekwencji... Jestem zdania, iż każdy powinien decydować zgodnie z własnym sumieniem oraz możliwościami, a ferowanie wyroków nie będąc w danej sytuacji, jest totalnie nie na miejscu.
Bycie mamą wcześniaka to nieustanny strach, bicie się z myślami, obwinianie siebie. Patrzenie na swoje maleństwo znajdujące się za szybą, wokół którego pełno kabli, cewników i urządzeń; niemożność wzięcia go na ręce, przytulenia, szepnięcia do ucha "wszystko będzie dobrze", sprawia, że matczyne serce rozpada się na milion kawałków. Mamy wcześniaków - wiedzcie, że jesteście bohaterkami!
Wczesne życie pod względem tematycznym oraz emocjonalnym to rewelacyjna lektura. Gorzej jest jednak ze stylem Małgorzaty Nocuń. Nie znam jej twórczości, więc nie mogę porównać tej książki z innymi, ale przeszkadzał mi panoszący się chaos i skakanie po wątkach, a także sposób przedstawiania innych historii przy jednoczesnym staraniu się omijania własnej. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że podzielenie się swoimi przeżyciami z całym światem to nie lada wyczyn, jednak od pierwszej strony wiedziałam, iż owa M. to po prostu autorka, która w jakiś sposób boi się zdjąć maskę, dlatego zasłania się opowieściami innych mam. Do tego pragnę zaznaczyć, że jest to książka mocno depresyjna i dołująca, niewiele w niej nadziei, dlatego polecam ją tylko czytelnikom gotowym na takie emocje.
*cytat ze str. 111
Dane techniczne o książce
Wydawnictwo: Czarne
Seria/cykl: Bez Fikcji O...
Data wydania: 25 marca 2020
Liczba stron: 224
Gatunek: literatura faktu
Gatunek: literatura faktu
Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...
To nie jest dla mnie odpowiedni czas na takie książki. Ale w przyszłości na pewno zajrzę.
OdpowiedzUsuńRozumiem, może jesteś zbyt świeżo po porodzie. :)
UsuńCiekawa, ciekawa recenzja. Moja pra-prababka była akuszerką. U progu dwudziestego pierwszego wieku. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńWow, nie dziwię się, że jesteś taki dumny z tego! :)
UsuńTakie książki są trudne... Ale wiem też, że wcześniactwo nie musi być wcale wyrokiem. Sama jestem tego najlepszym przykładem. Urodziłam się ponad 2 miesiące przed terminem i dostałam zaledwie 3 punkty APGAR. A jako czterolatka byłam już diagnozowana jako dziecko nad wiek rozwinięte i przez całe dzieciństwo miałam wręcz końskie zdrowie. Pierwsze poważniejsze problemy ze zdrowiem pojawiły się u mnie już, gdy byłam dorosła i nie mają one żadnego związku z moim wcześniactwem. :) Dużo więc zależy zarówno od opieki jaką otrzymuje dziecko, późniejszego zaangażowania rodzica w pracę z takim dzieckiem, a także samej siły organizmu.
OdpowiedzUsuńKochana, po pierwsze - gratuluję! Po drugie, oczywiście - wiele zależy od pracy włożonej przez rodziców i jak najczęstszych wizyt u wszelakich specjalistów. Niemniej każdy dzieciaczek przychodzi na świat w innym stanie zdrowotnym, po drodze także nierzadko dzieją się różne rzeczy, które mogą mieć ogromny wpływ na dalsze życie. Wcześniactwo nie jest wyrokiem, ale nigdy nie wiadomo, jak będzie wyglądało życie takiego dziecka i jakie skutki wcześniactwa pojawią się u niego.
UsuńTemat mi bliski z racji trudnych dróg do macierzynstwa w bliskim otoczeniu, na pewno sięgnę po tę książkę.
OdpowiedzUsuńSkoro nieco bliżej znasz tematykę, to zdecydowanie zachęcam.
UsuńRaczej po nią nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńNa razie na pewno się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńNie skuszę się na powyższy tytuł, ponieważ obawiam się, że drażniłby mnie ten panoszący się chaos i skakanie po wątkach.
OdpowiedzUsuńJeżeli tematyka nie znajduje się w kręgu Twoich zainteresowań, to lepiej nie zmuszać się do niej, bo pewnie gdyby ten temat intrygował Cię, to podołałabyś temu chaosowi. Rozumiem i szanuję! :)
UsuńStrasznie ciężkie tematy tutaj u Ciebie od jakiegoś czasu. Smutno mi trochę, bo zawsze ceniłam sobie Twoje rekomendacje, ale nie jestem teraz w dobrym miejscu na takie lektury, więc nie mogę z nich skorzystać. Już czytając Twoją recenzję czułam zdecydowanie za dużo. Wszystkiego.
OdpowiedzUsuńJeśli dobrze rozumiem - przestajesz cenić moje rekomendacje, bo czytane przeze mnie książki poruszają trudne tematy? No cóż, nie samymi lekkimi powieściami żyje człowiek, a ja od zawsze lubię kontrowersyjną, cięższą tematykę. Lżejsze lektury także czytam, staram sobie je przeplatać czymś mocniejszym i tyle.
UsuńNa pewno ta książka nie byłaby dla mnie łatwą lekturą, ponieważ mój obecnie 6 miesięczny siostrzeniec jest wcześniakiem i odebrała bym ją bardzo osobiście.
OdpowiedzUsuńZ pewnością tak by było... Mam nadzieję, że maluszek będzie zdrowy!
Usuń