Doceń życie, póki jeszcze możesz: "Wierzyliśmy jak nikt" - Rebecca Makkai

O jednych książkach mówi się więcej, o innych jest bardzo cicho (często niestety niezasłużenie). W ostatnim czasie na pewno do tej pierwszej kategorii można było zaliczyć Wierzyliśmy jak nikt, która szturmem wkroczyła na polski rynek wydawniczy. Ogrom pozytywnych recenzji niesamowicie mnie zaintrygował, zatem gdy ujrzałam tę książkę w kategorii czytelniczych nowości, wiedziałam, że muszę ją poznać.

Narracja książki biegnie dwutorowo, a czytelnicy mają okazję cofnąć się do lat osiemdziesiątych, w których młody Yale Tishman, będący dyrektorem rozwoju galerii sztuki, zamierza stworzyć wystawę obrazów z lat dwudziestych o dość kontrowersyjnym pochodzeniu. Jego kariera zdaje się kwitnąć, za to przyjaciele umierają jeden po drugim ze względu na AIDS zbierające okrutne żniwo wśród jego najbliższych. W drugiej strefie czasowej, mianowicie w roku 2015, Fiona, przyjaciółka Yale'a, przyjeżdża do Paryża, aby odnaleźć swoją córkę.

(...) cieszmy się, póki mamy czym. Bo to nie jest gra w chińczyka. Nie zawsze idziesz do przodu. Wiem, że teraz możesz mieć takie poczucie, ale to placem po wodzie pisane. Być może za pięćdziesiąt lat spojrzysz na te czasy i powiesz: "Wtedy po raz ostatni żyło się nam naprawdę dobrze". *

Och, jak strasznie mi przykro, że ponownie powieść, którą zachwycają się wszyscy, nie skradła mojego serca. Nie wiem, czy ja mam wypaczony gust czytelniczy, czy może zbyt wysokie wymagania? Ciężko mi to jednoznacznie stwierdzić, ale ubolewam nad tym niesamowicie. Nie płakałam przy tej historii, a moje serce nie rozpadło się na kawałki.

Gdybyśmy tylko mogli być na tej ziemi w tym samym czasie i w tym samym miejscu co wszystkie osoby, które kochamy gdybyśmy mogli razem się urodzić i razem umrzeć, wszystko byłoby takie proste. A tak nie jest. Ale słuchajcie: jesteście obie na tej planecie w tym samym czasie. I jesteście teraz w tym samym miejscu. To cud. I to tylko chcę wam powiedzieć. **

Doceniam tematykę, jaką poruszyła Rebecca Makkai, mianowicie AIDS, o którym pisze się i mówi zdecydowanie zbyt mało. Naprawdę z przyjemnością (jeśli mogę posłużyć się tym słowem) poznawałam ową historię, którą, pomimo swojej objętości, czyta się naprawdę szybko. Niemniej mam wrażenie, że nie straciłaby ona na wartości, gdyby została skrócona przynajmniej o 200 stron. Do tej pory nie rozumiem poruszania pewnych wątków, niewiele wnoszących do fabuły, a opóźniających moment kulminacyjny (notabene, zakończenie jest do przewidzenia niemal od samego początku). Ponadto w moim odczuciu nieustanne skupianie się na wątku ze sprzedażą obrazów nie doprowadziło do niczego sensownego, a jedynie wprawiało mnie w znużenie. 

Rebecca Makkai sięga po ważne tematy, o jakich należy głośno mówić i to bardzo cenię. Jednak czy przedstawiła je w sposób, jakiego oczekiwałam? Niestety nie. Ta historia naprawdę posiada ogromny potencjał i uważam, że jeśli zostałby on skierowany w nieco innym kierunku, a sama autorka skupiła się bardziej na wątku choroby, tworzenia więzi, homoseksualizmu, a nie malarstwie i poszukiwaniu zaginionej córki, to Wierzyliśmy jak nikt miałaby dużą szansę trafić do najlepszych lektur, jakie miałam okazję poznać. W tej formie jest to dla mnie średnia pozycja - owszem, cieszę się, że ją przeczytałam, ale nie sądzę, abym wyniosła z niej to, co powinnam i pragnęłam. 

* cytat ze str. 514
** cytat ze str. 594
Książka bierze udział w  wyzwaniu czytelniczym LC jako książka, w której występuje zwierzęcy bohater.
Dane techniczne o książce
Tytuł oryginału: The Great Believers
Wydawnictwo: Poznańskie
Data wydania: 15 kwietnia 2020
Liczba stron: 624
Gatunek: literatura piękna
Tę książkę znajdziecie w księgarni:

14 komentarzy

Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...

  1. Szkoda, że nie do końca spełniła oczekiwania.

    OdpowiedzUsuń
  2. Być może dam szansę tej książce w przyszłości. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta książka zaciekawiła mnie od momentu zapowiedzi jej wydania w Polsce. Co prawda twoja recenzja trochę ostudziła mój zapał, ale dalej chcę ją przeczytać.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  4. I tak nie miałam zamiaru po nią sięgać :)

    OdpowiedzUsuń
  5. O tej książce czytam same superlatywy. Koniecznie muszę sprawdzić, czy mnie również będzie się tak bardzo podobała. 😊

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda, że w tej formie powieść jest średnia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Szkoda, że w tej formie powieść jest średnia.

    OdpowiedzUsuń
  8. Niestety dzisiaj często jest tak, że głośno jest o tych książkach, których autorzy mają odpowiednie środki, aby zapewnić sobie rozgłos... Albo wydawcę, który zatrudnia wykwalifikowanego marketingowca. Niestety jestem zdania, że w dzisiejszych czasach popularność książki ma niewiele wspólnego z jej rzeczywistą wartością.

    Czytałam już kilka recenzji tej książki. Nie jesteś pierwszą osobą, która zwraca uwagę na niewykorzystany, a nawet nieco zaprzepaszczony potencjał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko opiera się na dobrym marketingu. Faktycznie sama często łapię się na tym, że sięgam po zachwalane książki, które często okazują się bardzo średnimi pozycjami.

      Usuń
  9. Nie wszystko wszystkim musi się podobać.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  11. Miałam podobne odczucia. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.