Od zawsze kochałam dzieci i już jako nastolatka wiedziałam, że chcę z nimi pracować, przy tym posiadając własną gromadkę. Chęci pozostały, chociaż teraz wiem, iż jest to ciężki kawałek chleba i przy swojej dwójce mam ręce pełne roboty, ale nadal uwielbiam wszelakie lektury związane ze staraniami o dzieci, ciążą czy macierzyństwem. Dlatego Dziewięć miesięcy czułego chaosu musiało trafić do mojej biblioteczki.
Lucy Knisley stworzyła komiks stanowiący jej autobiografię, dzieląc się swoją wyboistą drogą, której celem było macierzyństwo. Poronienia, trudy ciążowe z wszelkimi nieprzyjemnymi dolegliwościami, trudny poród zakończony cesarskim cięciem, a później straszne przeżycia poporodowe związane z walką o życie.
Bez problemu utożsamiłam się z autorką, której grafiki i teksty niejednokrotnie przywołały wspomnienia związane z dwoma ciążami oraz porodami. Wszelkie niedogodności ciążowe, niemożność urodzenia siłami natury, cesarskie cięcia (tylko ja jestem w tej nielicznej grupie, która kompletnie nie czuje się gorsza, bo urodziła drogą cięcia cesarskiego - w przeciwieństwie do Lucy i ogromu innych kobiet), a także to, co dopiero zaczyna matczyną drogę - wycieki mleka, bóle wszystkich możliwych narządów, niewyspanie, szalejące hormony, nieprzemyślane teksty ludzi oraz wiele, wiele innych... Och, aż się wzruszyłam na samą myśl, bo to dopiero wierzchołek góry lodowej, którego i tak nie zamieniłabym na nic.
Niezmiernie cieszę się, iż jest tu więcej tekstu niż w większości komiksów, ponieważ, mimo wszystko, lubię powieści graficzne, na które nie tylko miło jest popatrzeć, ale również jest w nich co czytać. Sama kreska autorki trafiła w mój gust, a jej humorystyczne podejście do (nawet) trudnych tematów to strzał w dziesiątkę. Nie dość, że spędziłam miło czas podczas lektury, to jeszcze był on produktywny, ponieważ dowiedziałam się kilku istotnych faktów.
Dziewięć miesięcy czułego chaosu to komiks kompleksowy. Lucy Knisley bardzo poważnie podeszła do tematu i na podstawie swoich przeżyć, stworzyła małe arcydzieło. To opowieść o walce, cierpieniu, miłości, rozpaczy, stracie, oczekiwaniach, pragnieniach, nadziei. Autorka na kanwie wydarzeń ze swojego życia przekazuje ogrom prawd życiowych, a do tego przybliża wiedzę dotyczącą kobiecego zdrowa, posługując się, mniej lub bardziej, znanymi faktami oraz odwołując się do różnorodnych odkryć i badań medyczno-położniczych.
Osobiście uwielbiam tego typu lektury, więc mnie nie trzeba byłoby do takiego komiksu namawiać. Dlatego jeżeli ktokolwiek czuje się zainteresowany czy to sprawami ciążowo-macierzyńskimi, czy różnorodnymi ciekawostkami, a może nawet samymi przeżyciami autorki, to zdecydowanie zachęcam do zapoznania się z tym dziełem. Może tylko uczulałabym ciężarne, żeby jednak poczekały z czytaniem do pojawienia się maleństwa na świecie, bo i tak mają zbyt wiele zmartwień, aby jeszcze bardziej się wystraszyć. Za to po porodzie i wdrożeniu się w czeluści macierzyństwa - nic już nie zadziwi...
Książka bierze udział w wyzwaniu Pod hasłem oraz wyzwaniu czytelniczym LC jako książka, po którą sięgnęłam, kierując się nazwiskiem autora przekładu.
Dane techniczne o książce
Tytuł oryginału: Kid Gloves: Nine Months of Careful Chaos
Wydawnictwo: Marginesy
Data wydania: 26 sierpnia 2020
Liczba stron: 256
Gatunek: komiks
Gatunek: komiks
Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...
Wydawnictwo Marginesy ogółem wydaje bardzo dobre i wartościowe powieści graficzne.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
To prawda, liczę na to, że będą wydawać ich coraz więcej.
UsuńTak, zgadzam się z Radosną. Dla Mam idealna - ale dla przyszłych Tatusiów - też :) Jako były pedagog stykałem się w swej pracy z wieloma problemami. Zaś moja pra - pra - babcia była znaną w okolicy akuszerką. (Powtarzam się). Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTo witam w klubie - też jestem pedagogiem. :) Oczywiście, że dla tatusiów jest to równie idealna lektura, chociaż nie wiem, czy wiele z nich skusiłoby się na nią (niestety).
UsuńJa jestem obecnie w ciąży, więc raczej nie zajrzę do tej publikacji. Wszystko bowiem przeżywam na bieżąco :)
OdpowiedzUsuńWow, to gratuluję drugiego maluszka! Generalnie masz już jedno dziecko, więc możesz spokojnie czytać - nie polecałabym tego komiksu pierworódkom. ;-)
UsuńKocham dzieci i macierzyństwo mam jeszcze przed sobą, więc może warto sięgnąć po tę książkę.
OdpowiedzUsuńOstatnio komiksy cieszą się coraz większą popularnością, ale komiksu o takiej tematyce się nie spodziewałam. Z jednej strony wygląda naprawdę atrakcyjnie, a z drugiej jakoś sceptycznie spoglądam na niego.
OdpowiedzUsuńJeśli nie jesteś przekonana, to lepiej nie czytaj - szkoda, żebyś odebrała ją niezbyt pozytywnie.
UsuńMoże na razie wstrzymam się z lekturą tego komiksu.
OdpowiedzUsuńCiekawa propozycja. Nowatorska.
OdpowiedzUsuńW sam raz dla mnie. Akurat jestem na finiszu i też czeka mnie w październiku cesarka (druga - bo córka też przyszła w ten sposób na świat).
OdpowiedzUsuńWeroniko, nie miałam pojęcia, że spodziewasz się maluszka. Gratulacje! :*
UsuńTemat życiowy, a powieść graficzna to dobra dla niego :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajna propozycja :-)
OdpowiedzUsuńChociaż to nie jest temat, który mnie obecnie jakoś szczególnie interesuje, to jakoś wciągnęła mnie Twoja opinia i byłam ciekawa jak autorka podeszła do tak ważnej kwestii.
OdpowiedzUsuńKasiu, z tego co widzę, to jesteś dojrzałą kobietą, więc myślę, że spokojnie mogłabyś sięgnąć po tę powieść graficzną.
UsuńPrzeczytałabym :) Kojarzy mi się z dawno wydawnym u nas komiksem "Baby blues", także o urokach macierzyństwa :)
OdpowiedzUsuńO "Baby blues" nie słyszałam, ale rozejrzę się za nim.
Usuń