Legendy głoszą, że nad Oświęcimiem ciąży klątwa. Wiele osób zadaje sobie pytanie: "Jak można żyć w takim miejscu?". Marcin Kącki postanowił przybliżyć Polakom miasto, które wszystkim kojarzy się z jednym. Czy naprawdę jest tak źle, jakby mogło się wydawać?
Mieszkańcy Oświęcimia nie mają łatwego życia, ponieważ ich miasto obarczone jest piętnem zagłady. Wszystkim przypomina o Auschwitz i niczym więcej - nikt nawet nie chce poznać historii tego miasta, jego mieszkańców, a także dóbr, jakie oferuje. Wszystko kręci się wokół jednego, a wybudowanie lub postawienie czegokolwiek, co ułatwiłoby i uprzyjemniło życie oświęcimian, spotyka się ze sprzeciwem oraz niewybrednymi komentarzami osób, które nie zamieszkują tego miejsca. Do tego nie rozumiem ogromnego zdziwienia dotyczącego tego, jak ludzie mogą żyć w mieszkaniach z widokiem na miejsce ściśle związane z ludobójstwem. To gdzie oni mają się podziać? Nie możemy oczekiwać od nich, że ze względu na miejsce zamieszkania nie będą chcieli imprezować, siedzieć w pubie przy piwie czy uczęszczać w jakichkolwiek radosnych uroczystościach... Trzeba pielęgnować pamięć o zmarłych, szanować miejsce, w którym polegli, ale nie można dać się zwariować.
Książka ma lepsze i gorsze momenty - pierwszą połowę ledwo wymęczyłam, czytając ją bodajże miesiąc. Później było już lepiej, bo Kącki zaczął oddawać głos zwykłym mieszkańcom, a ich historie i spostrzeżenia ciekawiły mnie najbardziej. Duża ilość odniesień historycznych nie do końca związanych z poruszaną tematyką oraz zagrywki polityczne to zdecydowanie wątki, które do mnie nie trafiły.
Mam mocno ambiwalentny stosunek do tego reportażu. Z jednej strony porusza on bardzo interesującą tematykę, wpasowującą się w mój gust, także to ogromny plus. Ponadto jest dość szczegółowy i naprawdę można dowiedzieć się z niego kilku rzeczy, których do tej pory nie miałam pojęcia. Niestety autor powtórzył tu ten sam błąd, jaki zarzucałam mu w Białystok. Biała siła, czarna pamięć, czyli niezmiernie stronnicze podejście do tematu. Marcin Kącki nie daje czytelnikowi pola do własnych przemyśleń, ponieważ narzuca swoje zdanie i robi wszystko, aby je przeforsować. Mam wrażenie, że reporter ma już wyrobione poglądy, zatem tworzy utwór, w którym pragnie potwierdzić swoje przypuszczenia. To mocno niesprawiedliwe i krzywdzące.
Książka bierze udział w wyzwaniu: Pod hasłem.
Gatunek: literatura faktu
Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...
Zagrywki polityczne to coś, co mnie bardzo mocno odrzuca. Nie lubię tego.
OdpowiedzUsuńTo widzę, że mamy tak samo.
UsuńMam podobnie jak Wiola. Raczej stronię od polityki, a tak poza tym - Oświęcim jest bliski memu sercu z różnych powodów. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńTo w takim razie warto, żebyś sięgnął po ten reportaż i skonfrontował go ze swoimi spostrzeżeniami.
UsuńZastanowię się nad lekturą.
OdpowiedzUsuńTym razem nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńSięgnę tę książkę, bo znam twórczość tego autora. Czytałam wstrząsający reportaż Marcina Kąckiego: ''Maestro. Zmowa milczenia''.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Ja "Maestro" nie czytałam i raczej nie skuszę się.
UsuńNie lubię polityki, ale z drugiej strony jestem ciekawa co czują tamtejsi mieszkańcy.
OdpowiedzUsuńweruczyta
Ze względu na poglądy i uczucia mieszkańców - sięgnij. Jak przebrniesz pierwsze kilkadziesiąt stron, to później powinno być lepiej.
UsuńNie skuszę się, nie moje klimaty.
OdpowiedzUsuń