![]() |
Więcej na moim instagramie - ZAPRASZAM :) |
Droga Addie, pamiętam, kiedy błagałaś ojca o wspólny wyjazd na targ, gdzie zobaczyłaś, ze świat nie ogranicza się tylko do Villon. Pamiętam, kiedy potajemnie uczyłaś się liter, a kilka lat później rysowałaś nieznajomego, który pomimo, iż istniał wtedy na kartkach papieru, stał sie kimś niesamowicie ważnym i bliskim. Pamiętam, że zawsze pragnęłaś swobody i możliwości podejmowania własnych decyzji, a nie podążania drogą składająca się z oczekiwań innych. Pamiętam dzień, w którym sprzedałaś swoją duszę w zamian za wolność i czas. Pamiętam, jak pękało Ci serce, gdy nikt nie potrafił zapamiętać Twojej twarzy. Pamiętam, jak próbowałaś w jakikolwiek sposób zostawić chociaż delikatny ślad po sobie. Pamiętam, że zdobyłaś się na wiele, aby być wierna sobie. Pamiętam i szanuję.
Niewidzialne życie Addie LaRue to niezaprzeczalnie jedna z nowości, która szturmem podbiła rynek wydawniczy w Polsce (w zasadzie nie tylko u nas). Zachwyty nad tą książką pojawiały się zewsząd, robiąc ogromną ochotę nawet dla tych, którzy wcześniej albo o niej nie wiedzieli, albo nie zamierzali nawet jej czytać.
Łatwo trzymać się ścieżki, kiedy biegnie prosto, a kolejne etapy są ponumerowane. *
Sam pomysł na fabułę jest genialny, chociaż nie do końca innowacyjny, bo podobny koncept pojawił się chociażby w Portrecie Doriana Graya. Niemniej nie jest ona mocno powtarzalna, więc niezaprzeczalnie robi wrażenie, zwłaszcza dla laika w sferze fantastyki. Pierwsze rozdziały chwyciły mnie za serce i z ogromną przyjemnością poznawałam losy głównej bohaterki. Natomiast w pewnym momencie powieść o walce o siebie, własne marzenia i dokonanie czegoś więcej niż bycie żoną człowieka, do którego nie żywi się ani krzty uczucia, została przeistoczona w dość typowy romans, nad czym niesamowicie ubolewam. Absolutnie nie mam nic do wątków romantycznych, jednak szkoda, że często pod jego naporem inne motywy giną w czeluściach miłosnych uniesień...
Biorąc pod uwagę ilość stron, a także długość życia Addie, liczyłam na pewne smaczki dziejące się na przestrzeni tylu lat, zwłaszcza okresu I i II wojny światowej. Owszem, pojawiają się wzmianki na taki temat, ale są nikłe i skąpo związane z tragediami dziejącymi się dookoła. To, co mogłoby okazać się najbardziej interesujące, zostało pominięte na rzecz nieustannych opisów chadzania po galerii sztuki czy stołowania się w takiej bądź innej restauracji. Och, czy właśnie to jest najistotniejsze w takiej opowieści?
Życie może się czasem wydawać bardzo długie, ale ostatecznie mija bardzo szybko. **
Cały czas mocno kibicowałam Addie, aczkolwiek nie jest ona moją ulubioną bohaterką (Luc również - był on dla mnie totalnie obojętną postacią). Losy Henry'ego przedstawione w dużo bardziej skondensowany sposób skradły moje serce - jak widać, czasami mniej znaczy więcej. Tak jak pierwsze dwieście stron wywarło na mnie niemałe wrażenie, tak środek powieści zawiódł. V.E. Schwab nadrobiła zakończeniem, które należy do otwartych finałów, czego nie cierpię, jednak w tym przypadku wydaje mi się, że to najlepsze, co mogła zrobić dla tej historii.
Absolutnie nie żałuję czasu przeznaczonego na tę książkę, bo pomiędzy zwykłym opisem wydarzeń pojawiają się tu wtrącenia będące idealnym podsumowaniem życia. Niesłychanie ubolewam nad zderzeniem rzeczywistości z moimi oczekiwaniami podsycanymi przez świetny początek oraz mnogość pozytywnych opinii. Mimo to niejednokrotnie jeszcze zerknę na tę przecudownie wydaną powieść i westchnę delikatnie nad tym okrutnym losem, który tak często z nas kpi...
* cytat ze str. 313
** cytat ze str. 589
Liczba stron: 360
Gatunek: romans
Tę książkę i inne bestsellery znajdziecie w księgarni:
Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...
Świetna recenzja. Będę mieć na uwadze. Na razie "siedzę" w średniowieczu. Relaksuje mnie to. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że znowu rzeczywistość Rozminsl się z oczekiwaniami. Też oczekiwałam nawiązań do wojny. Myślę, że i tak po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Mam na oku ten tytuł :)
OdpowiedzUsuńSama nie wiem, czy już w tej chwili mam chęć się z nią zapoznać.
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie, ze względu na to, że wydaje się taką prostą książką. myślę, że też będę kibicowała głównej bohaterce.
OdpowiedzUsuń