"Strażniczka Słońca" - Maja Lunde

Maja Lunde po raz drugi zachwyca opowieścią o życiu i uczuciach, która teoretycznie przeznaczona jest dla dzieci, jednak myślę, że najbardziej zrozumieją ją właśnie dorośli. Śnieżna siostra niesamowicie wysoko podniosła poprzeczkę Strażniczce Słońca, więc z ogromną ciekawością zabrałam się za poznawanie nowej historii, tym razem w wiosennej odsłonie.

Lilia nie pamięta, jak czuje się człowiek, gdy na jego nos padają promienie słońca, ponieważ zniknęło ono, gdy dziewczynka miała rok. Nieustanny deszcz i wszechogarniająca ciemność sprawiają, że wszyscy mieszkańcy są ponurzy, smutni i głodni, ponieważ żadna roślinność nie chce rosnąc na zbyt mokrej glebie, pozbawionej życiodajnego słońca. Jedynym pożywieniem są owoce i warzywa, jakie dziadek Lilii przynosi co kilka dni. Kiedy główna bohaterka odkrywa pewną tajemnicę, zaczyna rozmyślać, czy istnieje sposób na przywrócenie słońca na odpowiednie miejsce, co może wiązać się z ogromnym ryzykiem.

Strażniczka Słońca to historia nieoczywista, nieco mroczna, ale jednocześnie dająca nadzieję i pokazująca siłę przyjaźni oraz miłości. Dużo tu bólu, smutku oraz ciemności - zarówno tej prostej, zewnętrznej, widzianej gołym okiem, jak i tej tkwiącej w każdym z nas. Maja Lunde po raz kolejny napisała o beznadziei, tęsknocie, stracie i ogromnym  cierpieniu związanym z tym stanem ducha. Jednak pokazuje, że choćby nasze niebo zostało zasnute czarnymi, burzowymi chmurami, których nie da się przegonić - trzeba wierzyć oraz walczyć o to, aby jednak zaświeciło na nim słońce. Jest to możliwe, nawet w najgorszej sytuacji - ważne, aby mieć obok siebie kogoś, kto pomoże nam w walce o lepszy dzień.  
Ilustracje Lisy Aisato to coś najlepszego, co nas mogło spotkać - serio. Każdy rysunek tej kobiety to istne arcydzieło. Osobiście nie mogę napatrzeć się na cuda, które tworzy, bo opowieść opowieścią, ale jej ilustracje nadają niepowtarzalnego klimatu całej historii, tworząc z nią jedną całość. Do tego twarda oprawa, duży format książki, solidne kartki oraz barwna kolorystyka, wyróżniająca się na tle innych - czy można chcieć czegoś więcej? 

Nie ukrywam, że Śnieżna siostra, czyli pierwsza książka z Kwartetu sezonowego, ma specjalne miejsce w moim sercu i Strażniczka Słońca nie stanęła obok swojej poprzedniczki. Ta historia dużo mniej mnie poruszyła, chociaż nadal jest niesamowicie wartościowa, to jednak nie czułam przy niej tego, co przy pierwszym spotkaniu z twórczością Lunde. Niemniej nadal uważam, iż najnowsza pozycja autorki jest bardzo dobra i godna polecenia, a ja niecierpliwie czekam na kolejne dzieła, których czytanie będzie przepiękną przygodą. 

Dane techniczne o książce
Tytuł oryginału: Solvokteren
Seria/cykl: Kwartet sezonowy (tom 2)
Data wydania: 24 marca 2021
Liczba stron: 200
Gatunek: literatura dziecięca

5 komentarzy

Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...

  1. Piękna to musi być książka. Ilustracje - te i recenzja - są zachęcające. A ja namawiam na Lilianę Bodoc - na Sagę o Rubieżach. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie pierwsza część nie do końca zachwyciła, więc jestem ciekawa jak to będzie z tą.

    OdpowiedzUsuń
  3. Najpierw chcę przeczytać ,,Śnieżną siostrę", bo mam ją już pod ręką.
    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  4. Koleżanka była zachwycona pierwszą częścią.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dużo słyszałam o tej autorce, ale jeszcze nie znam jej propozycji :)

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.