Tak łatwo jest zapomnieć o tym, jak wiele poświęcenia i trudu matka musiała włożyć w nasze wychowanie. Nietrudno jest nie brać jej zdania pod uwagę czy zapomnieć zadzwonić i zapytać, co u niej. Bez problemu można pamiętać jedynie o złych słowach, jakie wypowiedziała w naszym kierunku, czy nieustannie powracać do wszystkich najgorszych momentów. Tak często zbyt późno ludzie potrafią ocknąć się, aby jeszcze docenić tę ważną, choć często trudną relację...
Shin Kyung-Sook przedstawia zaginięcie kobiety z perspektywy jej dzieci i męża, na koniec oddając głos również zaginionej. To intrygująca podróż przez meandry różnych wydarzeń, ukazujące różne oblicza relacji międzyludzkich wraz z ich pozytywnymi, jak i negatywnymi aspektami. Okazuje się, iż życie z kimś pod jednym dachem przez wiele lat nie oznacza, że go dobrze znamy.
Bardzo personalnie odebrałam tę książkę ze względu na to, iż sama jestem matką i niekiedy w zachowaniu tytułowej kobiety widziałam siebie. Często totalnie nie godziłam się na jej postępowanie względem dzieci, które bywało kompletnie niesprawiedliwe i krzywdzące, ale przy tym starałam się jej nie oceniać, ponieważ macierzyństwo nie jest łatwe i sama nieraz popełniam błędy. Natomiast miałam wrażenie, że widzę własne odbicie w stawianiu przez nią potrzeb dzieci ponad własnymi czy zapominaniu o sobie na rzecz pociech, co nie jest dobre na dłuższą metę, a najczęściej widać to wtedy, gdy wylatują one z gniazda, zapominając o rodzinnym domu.
Gdybym oceniała tę książkę pod względem emocji, jakie we mnie wywołała - to osiągnęłaby najwyższą notę. To, ile smutku oraz przemyśleń siedzi teraz we mnie, wie chyba tylko ten, kto poznał tę historię. Natomiast sprawa ma się dużo gorzej, jeżeli chodzi o kwestie techniczne, czyli dość męczącą narrację w drugiej osobie liczby pojedynczej, wszechobecny chaos i przeskakiwanie pomiędzy wątkami, często niedokończonymi, jak również przemyślenia poszczególnych osób pozbawione niekiedy usystematyzowania i jakiegokolwiek wpływu na fabułę.
Niezmiernie ciężko jest mi jednoznacznie ocenić tę historię - jestem tak pomiędzy sercem a rozumem. Zaopiekuj się moją mamą to opowieść, którą każdy odbierze inaczej, natomiast myślę, iż większość wysnuje bardzo podobne refleksje po jej zakończeniu. Na pewno przez jakiś czas będę pamiętała o tej książce, której akcja mogłaby toczyć się w każdym innym kraju, bo zapomnianych matek jest dużo więcej...
Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...
Jeśli nadarzy się okazja, to ją przeczytam, by samej wyrobić sobie zdanie :) Nie ukrywam, że jestem jej ciekawa.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie skłaniające do refleksji historie zabarwione orientalną nutą. Z chęcią przeczytam.
OdpowiedzUsuńRównież lubię takie refleksyjne książki. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy aktualnie mam ochotę na taką lekturę, ale tytuł zapamiętam na przyszłość.
OdpowiedzUsuńJestem całkiem ciekawa tej książki, znam już trochę pióro autorki. Czytałam "Dworską tancerkę". Bardzo mi się podobała, też była refleksyjna i emocjonalna.
OdpowiedzUsuń