Od nagradzanej literatury można wymagać więcej, ale czy warto? Na to pytanie każdy musi odpowiedzieć sobie sam, chociaż na pewno znaczące nagrody podnoszą poprzeczkę i czytelnicy mogą spodziewać się po takich tytułach, że będą co najmniej dobre. Ja akurat dość krytycznie podchodzę do wszystkich lektur, również tych wysoce nagradzanych, bo dość często nie podzielam zachwytów. Jak było w przypadku Lat Annie Ernaux?
Przykro mi, ale totalnie odbiłam się od tej historii. Podeszłam do niej z entuzjazmem, który w połowie książki kompletnie wyparował. Męczyłam się z nią, a nawet chciałam porzucić... Dobrnęłam do końca, choć nie twierdzę, że było łatwo. Końcowe strony okazały się lepsze, ale to pewnie kwestia poruszenia czasów, które są dla mnie bliższe.
Wszystko zgaśnie w jednej chwili. Słownik przyswajany od kołyski po łoże śmierci przestanie istnieć. Nastanie cisza bez żadnego słowa, aby ją opowiedzieć. Z otwartych ust nie wyjdzie już nic. Ani "ja", ani "mnie". Język zaś będzie w dalszym ciągu przekładał świat na zdania. W rozmowach przy świątecznym stole będzie się tylko imieniem coraz bardziej pozbawionym twarzy, aż zniknie się w anonimowej masie odległego pokolenia.
Lata przepełnione są chaosem i zawierają mnóstwo politycznych i historycznych wynurzeń, które nie ukrywam - zupełnie mnie nie interesowały. Taką historię w polskim wydaniu chłonęłabym jak gąbkę, ale francuskie przeżycia są dla mnie zbyt odległe, abym w jakikolwiek sposób mogła się z nimi utożsamić. Być może wychodzi ze mnie ignorantka, bo w zasadzie mogłam spodziewać się takich fragmentów, sięgając po twórczość Francuzki, ale wyobrażałam sobie, iż będzie tu więcej kwestii dotyczących życia Ernaux, a te jednak nie wysunęły się tu na pierwszy plan. Kolejnym minusem jest dla mnie pisanie w pierwszej osobie liczby mnogiej - do mnie ta książka trafiłaby bardziej, gdyby autorka nie próbowała przemawiać za swoje pokolenie, ale tylko za siebie. W moim odczuciu ta wersja jest na tyle bezosobowa, że nie wywiera żadnych emocji.
Żałuję, że powieść noblistki rozczarowała mnie, a nie zachwyciła, ale doceniam ją, bo jest napisana dobrze - po prostu prawdopodobnie problem tkwi we mnie, gdyż oczekiwałam czegoś zupełnie innego. Na pewno sięgnę po Bliskich, bo wydaje mi się, iż tam będzie więcej emocji i osobistych refleksji autorki, a na tym mi zależy. Lata mają dobre momenty i chwilami zachwycają, więc jeśli Francja jest wam bliższa niż mi, to polecam sięgnąć, bo pewnie bardziej do was trafi.
Liczba stron: 240
Gatunek: powieść autobiograficzna
Ten tytuł i inne bestsellery znajdziecie w księgarni:
Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...
Proza autorki dalej przede mną, ale mam ją na oku... Może kiedyś.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że się odbiłaś od tej książki. Sama chcę poznać twórczość autorki.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Szkoda, że ta książka okazała się nie za świetna.
OdpowiedzUsuń